
oczywiście zrozumiałe jest, że dla Ciebie akurat ważniejsze jest bycie offline.
Ja cały czas Was czytam, ale ostatnio mam jakiś Weltschmerz, a dokładniej Kinderschmerz.

Kinga w nocy się rzuca, rano jestem jak zombie, cud, że udaje mi się obie kłaść w miarę równo na drzemki i drzemię z nimi. Moja mama ma przyjechać w najbliższy weekend na 2 tygodnie. Ma mieć w Poznaniu zabieg na chorą nogę, już się nie mogę doczekać kiedy przyjedzie. Teraz ma katar, ale mam nadzieję, że jej przejdzie.
Dziś młode powtórka z rozrywki, czyli pesto marchewkowe z makaronem kukurydzianym. Zauważyłam, że lepsze są do trzymania świderki niż penne. Zajadały się bardzo, aż się bałam, żeby się nie przejadły. I wiem już gdzie obe wyćwiczyły chwyt szczypcowy. Uwielbiają rwać gazety na strzępy, a później te strzępki jeść (na co im oczywiście nie pozwalam) i na tym to wyćwiczyły.
Uciekam spać, dobrej nocy.