|
Dot.: Ale się strachu najadłam...
Moja Arga to kaleka losowa 
Kiedyś pojechaliśmy w odwiedziny do znajomych, wzieliśmy Arge zeby się pobawiła z ich psiakiem w ogrodzie ( miała wtedy około 5 miesięcy).
Oczywiście nie wiedowo czemu i czym moja Arga poparzyła sobie łapy i zaczeła szaleć.
Ja w ryk i szukamy nocnego pogotowia weterynaryjnego- okazało się że albo wleciała w pokrzywy albo podrażnił jej łapy srodek owadobujczy. Ale nic jej nie jest.
Na naspępny dzień Arga kopiąc cudowną dziure na polu wyrwała sobie pazór 
Sytuacja opanowana 
Innym razem trzeba było psa szyć bo wleciała na szkło i sobie łape rozcieła.
A kiedy indziej golić sierść przy uszach bo ja coś pogryzło nad wodą i trzeba było rany czyścić. Wyobraźcie sobie goldena bez sierści przy uszach 
Więcje grzechów nie pamiętam 
Takie sytuacje są i bedą tym bardziej, że pies to wulkan energii i ciężko go zawsze upilnować.
A tak w ogóle to mam w domu alergika- to jest dopiero jazda
__________________
|