|
czy ja przesadzam?
Moj Tz to bardzo towarzyska osoba. Baaardzo. W towarzystwie wrecz dostaje tzw "kociokwiku" z radosci ze sa ludzie i ze on jest wsrod ludzi. Czesto tez w towarzystwie zapomina o tym ze ja istnieje ( gdy zaczyna pic alkohol)- co jest konsekwencja tego ze kazda wspolna impreza konczy sie wielka awantura. Tzn ja sie awanturuje a on sie wscieka ze zawracam mu w glowe jak on sie tak swietnie bawi. Wielokrotnie z takich imprez wracalam do domu bo z nim nie moglam sobie poradzic. po wielu rozmowach, cichych dniach i jednym powaznym rozstaniu obiecal nie pic. sprawe imprez rozwiazalismy tak ze raczej unikamy (by nie kusic losu) a jak juz musimy isc -on nie pije. No ale... no wlasnie problem polega na tym ze ja (zraniona juz tyloma sytuacjami z nim i alkoholem w roli glownej) dostaje szalu jak uslysze ze on napije sie 1 piwa. Ja chcialabym zeby nie pil wcale. a on uwaza ze jak jestesmy na dzialce czy jest weekend to moze napic sie 1 piwka i ze przesadzam z tymi zakazami. no i pytanie. przesadzam czy nie?
|