Dot.: Czas mija, a ja niczyja...
I się zaczęło. Jednak. Myslalam, ze odpuści. Po miesiącu, kiedy się nie widzieliśmy, kiedy próby rozmowy przez telefon to odbijanie sobie nawzajem piłeczki. Prosi o spotkanie, chce iść na terapię, bo razem sobie damy radę, zebysmy wrocili do siebie.Sytuacja wypisz wymaluj jak rok temu. Tylko wtedy dałam szansę jemu i nam. Żałowałabym gdybym postapila inaczej. A dziś już wiem do czego to doprowadziło. Te same błędy, kręcenie się w kółko.
Nie chce się z nim spotkać, bo dla mnie to nadal świeże. Pewnie gdzieś też boję się, że mogłabym się ugiąć. Bo on mnie zna. Wie co dla mnie ważne, o czym marzę, czego chcę. Dlatego mówi o rodzinie, o domu,o nas razem, o tych wszystkich cudownych chwilach. Teraz będzie najtrudniejszy czas.
Bo z mojej strony nadal mi żal..cholernie żal. Ale staram się myśleć o sobie i o tym co dalej. Wiem, ze musze byc silna i konsekwentna. Wyznaczylam sobie cel i do niego dąże.
|