Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Byłam kochanką
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-04-24, 10:52   #1
arkoiris
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 12

Byłam kochanką


Jest to długa historia. Poznaliśmy się jako znajomi, zaczął mnie odwiedzać mówiąc że nie ma znajomych a chciałby mieć i nie każdy zna jego język - jest obcokrajowcem z południa. No cóż nie wyganiałam go z domu było mi go trochę szkoda, przedstawiłam go znajomym, chciałam żeby dobrze sie czuł w moim kraju. Wiedziałam że jest żonaty i wszyscy to wiedzieli. Na początku mnie denerwował trochę, nie wiedziałam po co do mnie przyłazi. Minęło kilka miesięcy, pół roku, widywaliśmy się raz w miesiącu, dwa razy, zobaczyłam w nim coś więcej, zakochałam się. On nic nie robił na siłę, wiele razy go musiałam żegnać żeby już poszedł, chciał zostać, ale nic nigdy nie zrobił na siłę, łap nie wyciągał. Nigdy nie widziałam go z żoną, on nigdy nie wymieniał jej imienia, jakby nie istniała. To było 2 lata temu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, tak bardzo go pragnęłam i wiedziałam że to niemożliwe. Kilka pocałunków, kilka częstszych spotkań, po czym on zerwał. Zawsze miał zamiar wyjechać z polski (z żoną). Taki mi podał powód. Ja przez ten czas bardzo płakałam i nie mogłam zapomnieć, ale nie kontaktowałam się, wiedząc że lepiej zerwać.

Przez przypadek spotkaliśmy się rok temu w styczniu. Spotkanie skończyło się w łóżku. Tego właśnie chciałam już od adawna, nie umiałam się bronić, chciałam tego. Byłam wtedy jeszcze dziewicą. Kilka dni póżniej już nie. On był tym którego pragnęłam i zdecydowałam się niezależnie od okoliczności, wiedząc że nie będziemy razem. Nie byliśmy żadną parą, on mi mówił że wyjeżdża z Polski na zawsze. I wyjechał. Po krótkim czasie wrócił (wrócili) - nie udało się. Powiedział że wracał z myślą o mnie.
Zaczęliśmy się znów spotykać, czekałam na słowa "kocham cię, chcę być z tobą" ale nie usłyszałam ich. Nie proponował mi nic. Zerwałam.
To wszystko się działo pod wpływem tak dużych emocji (z mojej strony), wiedziałam że to co się dzieje jest niemożliwe, że nie wolno, ale nie umiałam mu sie oprzeć kiedy przychodził... wydawało mi się że za każdym razem to już ostatni raz... wiedziałam że prędzej czy póżniej się rozstaniemy i on wyjedzie, że ma swoje życie, co mi zawsze powtarzał...
Sotkaliśmy sie raz, na mieście, zobaczyła nas razem żona. Zerwał ze mną wszelkie kontakty, jak bym nie istniała. Czułam się strasznie, płakałam codziennie. Nie mogłam z nim być, ale nie mogłam o nim zapomnieć. Przez pół roku mieliśmy bardzo nieduży kontakt - przez mail, telefon, spacer po pracy raz czy dwa.

Zeszłej jesieni wyprowadził się od żony. Chyba sam nie wiedział co dalej będzie robić, czy wróci do niej czy nie. Bał się samotności w obcym kraju. Dodam że dzięki żonie zdobył papiery, miał ubezpieczenie itd itp i to były też rzeczy które go przy niej trzymały. Powiedział że jej nie kochał, że ma bardzo trudny charakter... ale ona go kocha. Wydaje mi się że gdyby nie ja, to nie odszedł by od żony... bo nie miałby do kogo. Ale nie jesteśmy w stałym związku, nie mamy jak na razie planów na przyszłość... może lepiej że się rozstali zamiast kontynuować nieudany związek...
arkoiris jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując