[anexxa]

Napisane przez Smoczyca

Wąchałam Hypnose w perfumerii w poniedziałek, bo wydawało mi się z opisu że będzie to zapach, który mi się spodoba - nic z tych rzeczy. Jest okropny. Ustawiam go w kolejce moim antytypów zaraz za Promesse i City Glam - Hypnose nie podobał mi się już na papierku, a mimo to głupio psiknęłam na rękę. Na mojej skórze jest okropny i mdlący - pachnie znajomo - z czymś mi się kojarzy ale niestety nie pamiętam z czym - pachnie trochę kwiatowo a trochę owocowo, przy tym ta nuta owocowa na mojej skórze brzydko sie przeistacza - jakby zepsuta? I ta wanilia jakaś taka zjełczała... u mnie też ten zapach budzi skojarzenia z budyniem waniliowym, ale popsutym. Zemdlił mnie silnie, a ja jestem do słodyczy nawykła...
Nie wiem, coś mi strasznie w tym zapachu nie gra
Flakon - świetny ale to kopia innego zapachu Lancome (Magie).

O, to, to! Dziś zajrzałam do którejś perfumerii w warszawskiej Arkadii. Chciałam powąchać Hypnose. Stoi, wielki stand, a jakże, na szczycie tester. Pasków brak. Przybiegam z paskiem. Okazuje się, że tester jest przykleony, a psika taki pstryczek na wysokości mojego pępką, umieszczony poniżej tego postumentu. Odsuwam się, psikam na pasek, głośno komentuję do mojego przyjaciela, że czuję się jak w ukrytej kamerze. Wącham papierek. Pierwsze wrażenie - zgniłe cytrusy. Brr. Chcę wyrzucić, ale Marek sugeruje, żebym jeszcze chwilę poczekała, może się w coś rozwinie. Taaa, rozwija się. W mdlący budyń zmieszany z tymi zgniłymi cytrusami. Tragiczny smrodek, nieprzyjemny, ciężki i cokolwiek tandetny. Obawiam się tylko, że skoro to Lancome, to będzie wściekle popularny i zapewne pojawią się także podróbki - które, o ile można wnioskować po klasie dotychczasowych podróbek, będą cuchnąć wręcz nie do wytrzymania.