Napisane przez cesarskie cięcie
Słuchajcie, obiecałam zrobić research na temat żelów ułatwiających poród typu Natalis. Jako, że wczoraj miałam poświęcone porodowi zajęcia na szkole rodzenia i cały blok został przeznaczony na środki łagodzące ból i wspomagające SN, mogę się wreszcie wypowiedzieć.
Jeśli chodzi o fora, opinie są różne. Niektórzy twierdzą, że to placebo i podobnie działa nacieranie kwasem hialuronowym czy gliceryną. Inni, że odczuli jakaś tam ulgę, bo żel działał chłodząco. Ciężko więc cokolwiek spójnego wywnioskować.
Przytoczę więc to, co mówiła na jego temat położna. Jest bardzo kompetentna, wykłada położnictwo na WUM, więc jej ufam. Podkreśliła, że jest kilka typów takich żeli, ale dzielą się głównie na:
(1) żele przygotowawcze, którymi należy masować krocze w okresie przedporodowym (począwszy nawet od 2-3 tygodni przed spodziewaną datą porodu),
(2) żele porodowe, które mają za zadanie zwiększyć poślizg, rozpulchnić krocze, zadziałać lekko przeciwbólowo, zmniejszyć prawdopodobieństwo pęknięć i wpłynąć na rozwarcie.
O ile tych pierwszych nie warto w ogóle kupować i lepiej zastąpić je np. czystym kwasem hialuronowym, o tyle w drugi podobno warto zainwestować. Działanie przeciwbólowe i łagodzące to ściema, bo przy takich bólach żaden żel nie pomoże, ale jeśli chodzi o funkcję rozpulchniania i rozluźniania krocza, położna ma bardzo dobre doświadczenia. Rzeczywiście akcja "ochrona krocza" przebiega wtedy sprawniej. Mówiła też, żeby nie kupować tych żeli w aptekach internetowych, tylko zadzwonić bezpośrednio do producenta, bo po pierwsze można z nim znegocjować cenę do najniższej, jaką znalazło się w necie, a po drugie, np. firma Natalis podobno rozdaje jakieś mini-wyprawki osobom, które zamawiają żel u nich. Nie jest to mały wydatek, bo Natalis porodowy kosztuje ok. 170zł, ale zaczynam się nad nim zastanawiać, bo na podstawie przeglądu opinii w necie, zlałam temat całkowicie i stwierdziłam, że nie warto.
Jak myślicie?
|