2008-05-05, 12:00
|
#544
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-02
Lokalizacja: Knurów
Wiadomości: 1 225
|
Dot.: Grupa wsparcia chorujacych przewlekle(ktorych lekarze czasem maja w nosie)...
Cytat:
Napisane przez ukrycior
Mam dokłądnie to samo Inko. Rodzina mnie traktuje jak dorosłą do momentu kiedy przychodzi czas na jedzenie. Mama krytykuje mnie za wszystko, wmawia błędy dietetyczne, jest tak ortodoksyjna, że w jej obecności chce mi się wymiotować a nie jeść. A jednocześnie wszyscy pieprzą, jakim to oni są wsparciem, jak ja mam dobrze, w zasadzie to ja nie jestem chora, nie to co moja kuzynka, kto.ra ma RZS. Siąść i płakać. Jedno co mogę Ci poradzić - gruba skóra i przestanie się przejmować co mówią inni. Masz swoje grzeszki, jesteśmy tylko ludźmi, nie wyobrażam sobie już nigdy nie zjeść loda, więc od czasu do czasu go jem. Potem zwykle przypłacam go biegunką, ale... jestem człowiekiem, nie będę od juta odżywiać się tylko trawą i powietrzem. Być może funduję sobie coś przez to, ale chcę żyć, a nie siedzieć i zamartwiać się nad swoją wagą, cukrami, zawartością tłuszczu w organiźmie.
A wczoraj jak weszłam do H&M to słyszałam szepty gówniar wokół mnie. O dziwo nie zważyło mi to nastroju. Pieprzyć to!
|
Dziękuję Ci Ukryciorku za te słowa 
U mnie z tym jedzeniem jest inaczej - niby wszyscy wiedzą, że mam cukrzycę, ale na każdej imprezie wszyscy proponują mi słodycze na zasadzie: a może chociaż troszkę, a może masz niedocukrzenie (tak, jakbym je miała na zamówienie), a może później sobie zjesz, nawet czasem dostaję bombonierki "na niedocukrzenie". Ja bym chyba już wolała, żeby moi bliscy wiedząc, że nie bardzo sobie z tym radzę "bronili" mnie na tych imprezach hasłami w stylu: ale przecież ona nie może tego czy owego i mnie by to jakoś mobilizowało, choć przykro by mi pewnie nadal było, ale wychodzę z założenia, że skoro oduczyłam się pić herbatę z cukrem, co wydawało mi się niemożliwe to tak samo oduczę się jedzenia słodyczy, jeśli nie będzie wokół mnie tylu pokus.
|
|
|