2008-05-10, 21:40
|
#512
|
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Płock
Wiadomości: 2 339
|
Dot.: Dzieciaczki LUTOWO-MARCOWE 2007 III
Czarinka jak ze spiralą jest wszystko OK to zakładanie i wyjmowanie nie jest bardzo straszne. Dla mnie najbardziej nieprzyjemne jest wkładanie tego pieprzonego wziernika. Choć muszę przyznać, że gin, który prowadził moją ciążę był jedynym, który nie sprawiał mi bólu.
Po założeniu spirali ja nic nie czułam (tzn tej spirali w sobie nie czułam ). Po tygodniu chyba, musiałam tylko iść na przycięcie żyłek, które z niej wystają bo Hadzi je czuł.
Wyjmowanie jej po tych 5 latach też było OK. no nie powiem, że to była przyjemność ale nie żaden horror.
Z tą drugą małpą przy wyjmowaniu to był horror Trafiłam na takiego przypadkowego "państwowego" konowała, który nie dość, że miał wziernik chyba z 18 wieku, taki gdzie musiał taką śrubką kręcić, żeby go rozszerzać, to w dodatku kręcąc wcięła mu się moja skóra w tą pie***ną srubkę. No myślałam, że skonam Jak już się dostał tam gdzie powinien, to się okazało, że spirala wrosła w ściankę macicy i musiał ją z tym mięsem na chama wyrwać. I to było moje drugie konanie podczas jednej wizyty 
Ale gdyby nie ten przypadek, to spiralę wspominam bardzo dobrze. Nie trzeba o niczym pamiętać i luz blues 
A jeśli chodzi o pamiętanie o łykaniu tabletek, to kiedyś dawno, dawno temu lekarz doradził mi, żeby ustalić sobie godzinę ich brania na taką, o której zawsze TV oglądam. Wtedy dla mnie to były wiadomości. I wiedziałam, że jak się zaczynają wiadomości, to czas łyknąć tabletkę. To było w czasach (zamierzchłych) kiedy komórki nie były jeszcze w użyciu. Później zwyczajnie miałam nastawione przypominanie w komórce na określoną godzinę i już.
Ło matko ale wywód 
Martuś masz ode mnie złoty medal za to malowanie Że też Ci się chciało samej z tym walczyć? Podziwiam Mnie (babci wątkowej ) przeszedł już ten okres, kiedy uważałam, że wszystko sama najlepiej zrobię Teraz nawet jak coś moi panowie zrobią "gorzej" niż ja bym to zrobiła (ale zarozumiała jestem ) to ja to olewam Grunt, że mnie wyręczyli 
MadziaM doskonale Cię rozumiem Ja właśnie dzisiaj dlatego po raz pierwszy w życiu kosiłam trawę, żeby się Misiem nie musieć zajmować Kocham go nad życie ale czasem już nie mam siły na niego
Kasia333 o skarpetkach się wcześniej nie wypowiadałam, ponieważ Misiek ma te nóżki chude i skarpetki raczej go nie uciskają. Teraz zakładam mu czasem takie, które zakładałam mu tuż po urodzeniu i też jest OK.
Kurcze, Ty mi tu napisz proszę czy ja dobrze zrobiłam, czy to tak ma być 
Otóż, tak jak pisałam, miałam całą torbę tych odrostów sosenkowych. Zapakowałam nimi 2 litrowe słoiki i mi ich prawie nie ubyło Łamałam (rwałam) je na drobniejsze kawałki, żeby więcej do słoika wchodziło ale i tak prawie wszystko mi zostało Cukier się w domu skończył i jutro jak kupimy, to będę dalej działała. Ale jak tak dalej będzie to mi ze 30 słoików tego syropku wyjdzie Kurcze, ale to wydajne jest
__________________
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
- Tygrysku...!
- Co Prosiaczku?
- NIC - odparł Prosiaczek biorąc Tygryska za łapkę - chciałem się tylko upewnić czy jesteś...
|
|
|