[malinka_86]

Napisane przez Madae

Ok mogę napisać.
Przede wszystkim to chodzę do dietetyczki (kasuje mnie 50zł miesięcznie więc to też jest niezłą motywacją). Zrobiłam na początku parę badań i wyszło że mam poziom prolaktyny (hormon powodujący laktację) jak u matki karmiącej, insulinooporność (pierwszy krok do cukrzycy) i niski poziom progesteronu. Więc jak widać jestem pod tym względem dość szczególnym przypadkiem - muszę brać leki na obniżenie poziomu prolaktyny i na insulinooporność bo inaczej, mimo katorżniczych diet, chudłabym w żółwim tempie. Prolaktyna jak jest za wysoka to powoduje lepsze wchłanianie tłuszczów z jelita, niski poziom progesteronu też powoduje trudności w chudnięciu - a na 1 miejscu powodującym te zaburzenia jest... otyłość. Czyli to napędzająca się spirala, otyłość powoduje zaburzenia hormonalne sprawiające że trudniej schudnąć, poza standardowymi trudnościami takimi jak trudności w poskromieniu apetytu. Więc jak macie dziewczyny naprawdę dużą otyłość i mimo że głodujecie przez miesiąc to ledwo chudniecie 1kg, to warto się przebadać na niektóre hormony.

masz rację co do hormonów tzn. zaburzeń, mi mówili, że za dużo jem. a jadłam jak kotek napłakał. okazało się że mam za wysoką insulinę i ona strasznie zbija mi poziom cukru i robię się głodna jak wilk, najem się insulina znowu skakała i tak w kółko. przy okazji wyszły inne hormony zaburzone.

Napisane przez Madae

Dietę mam opartą na produktach o niskim indeksie glikemicznym czyli a'la south beach. Ćwiczę sobie aerobic "Ministy Of Sound Pump It Up - The Ultimate dance Workout" z Deanne Berry (jest naprawdę fajny) a jak mi się znudzi to jakiś rowerek albo tenis jak jest z kim pograć. Może dorzucę sobie jakieś ciężarki niedługo. I to w zasadzie wszystko. Żadnego nowatorstwa, czas cierpliwość i praca.

też mam dietę o niskim IG

Napisane przez Madae

To co zawdzięczam Meridii, to na pewno że w początkowych etapach (kiedy dieta była diablo restrykcyjna a jedzenie smakowało jak kawał tektury) te tabletki odwaliły kawał dobrej roboty hamując głód, potem chyba zaczęły tracić znaczenie. Pamiętam że kilka razy nawet zapomniałam ją wziąć i nie czułam się jakoś inaczej a nie chciało mi się bardziej jeść.

i tu się zgadzam. M "zamieszała" troszkę w głowie, ale potem już nasz organizm się przyzyczaił do mniejszych dawek jedzenia i nie chce mu się jeść więcej