Napisane przez szydelkowa
Hej, może ktoś mi podpowie co mogę jeszcze zrobić aby coś się zmieniło albo spojrzy z boku i powie co robię źle. Jesteśmy w związku już 6 lat. Od 3 mieszkamy razem, od 2 sami wynajmujemy mieszkanie i mam wrażenie, że od tego czasu nasz związek stoi w miejscu a wręcz się cofa. Ja pracuje na dwie zmiany a on na jedną, więc zwykle sie mijamy. Nie mamy czasu dla siebie a jesli juz to wtedy od siedzi przed komputerem a ja czytam albo telefon. Jakiekolwiek zwykle z mojej inicjatywy aby coś wspólnie porobić kończą się fiaskiem. Nawet glupiego filmu nie potrafimy razem wybrać. Nie ma żadnych wyjść wspólnych z domu mimo, że kiedyś często gdzieś chodziliśmy, choćby na zwykły spacer. Rzeczy typu, kino, basen, restauracja wgl nie są brane pod uwagę, bo kosztują. I tu wcale nie chodzi o to, że go nie stać czy mnie. Po prostu nie chce. Pieniądze, najczęściej się o nie kłócimy. Kiedyś nie było z tym problemu, prawie od poczatku zwiazku mieliśmy wspólny budżet ale teraz gdy zaczął zarabiać sporo wiecej niż ja zaczęły sie wyliczanki. Na co i ile wydaje i czemu tak dużo, co nie jest prawda bo nie przekraczam tego ile zarabiam. W każdy weekend jeździ do swoich rodziców pod pretekstem robienia auta, nawet specjalnie wzial na to urlop (kwestia wspólnego wyjazdu czy czegokolwiek nie byla brana nawet pod uwagę). Ja zwykle w weekendy pracuje wiec rzadko kiedy mogę z nim jechać. Kłótnie też są o obowiazki domowe, zwykle wszystko spada na mnie, twierdzi, ze nie ma kiedy, bo go weekend nie ma a ja mam w tygodniu wolne wiec moge to zrobić. Owszem mogę ale nie tylko ja tam mieszkam, niestety takie agumenty nie docierają. Strefa seksu jest nudna jak flaki z olejem, probowalam zachęcić go do sprobowania gadżetów. Niestety niby chce ale sam nic w tym temacie nie próbuje robić. Jeśli staram się rozpocząć rozmowe na któryś z tych tematów zwykle kończy sie to kłótnia. Strasznie męczy mnie takie życie, czuję sie hamowana i przytłoczona. A może to moja wina, może to ja powinnam sie zmienić a nie próbować zmienic jego.
|