Dla mnie to chore żeby zakazywac partnerowi przyjaźni z kimś innym. Owszem zgadzam się, że najważniejszą przyjaciółką powinna być własna dziewczyna, że to z nią sie rozmawia o problemach itd. Wydaje mi się też, że jeśli jest inaczej, to wina leży jednak po stronie faceta (albo jest problem w związku ogólnie), a nie przyjaciółki. I oczywiście wykluczam przypadki przyjaciółek pozornych, które tylko czyhają na chwilę slabości faceta

ale co do tego chyba wszyscy się zgadzają...
Mój TŻ miał może nie przyjaciółkę, ale dobrą znajomą i nigdy nie byłam o nią zazdrosna, nawet jeśli spotykali się beze mnie - bo miałam do niego stuprocentowe zaufanie, ją też poznałam i polubiłam. W życiu nie przyszłoby mi do głowy kazać wybierać, to wręcz upokarzające, a gdyby ktoś próbował "pogonić" kogoś z moich przyjaciół, to sam by wylądował za drzwiami.
stargazer, lexie, nri, doris, yaminishi - dokładnie o to chodzi!
scoryska - Twoja druga wypowiedź dała trochę szerszy obraz

pogadaj z TŻ-tem koniecznie, jeśli tak Cię to męczy (to rozbieranie się przy facecie - rozumiem :/), wspólnie ustalcie te granice...
kagulla - "wieczorne spotkania na pocieszenie..." - to co, jak mam kogoś na kogo mogę liczyć (i np. wiem że tylko na niego), a on ma dziewczynę, to już nie wolno mi oczekiwać wsparcia? bo się dziewczyna obrazi?... no sorry
Swoją drogą, ile razy czytałam już na wizażu o zaufaniu, szczerych rozmowach, wolności w związku, o tym żeby nie pozwalać partnerowi dominować nad całym naszym życiem, żeby pielęgnować przyjaźnie poza związkiem... hm chyba jednak niekoniecznie. rozumiem że przykre doświadczenia dały niektórym do myślenia, spoko, tylko że przesada w każdą stronę jest niebezpieczna, dobrze sobie z tego zdawać sprawę. Ja ze swojej strony zapewniam, że
można utrzymywać bliską i wartościową znajomość z facetem i jednocześnie go nie podrywać
![:]](//static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)