Pokazałam Twoje zdjęcia mężowi i... już postanowione: niedzielę spędzamy w Powsinie

(oby pogoda w miarę dopisała).
A my od rana w stresie- ktoś próbował w nocy włamać nam się do samochodu i to na parkingu strzeżonym

. Mąż wściekły do granic, chyba będzie ostra "wymiana zdań", jak wróci z pracy, no bo gdzie jak gdzie- ale na parkingu strzeżonym

. Szkoda, że zauważyliśmy dopiero, jak mąż mnie do pracy zawiózł, bo tak to byśmy od razu na policję dzwonili, a teraz to już im przecież niczego nie udowodnimy.
Dobrze, że dziś w pracy mam luzy- prawie nikogo nie ma

, to postanowiłam nic nie robić

. Na drogach też było pusto, jak jechaliśmy.