|
Chłopak który zmienia się o 180 stopni.
Cześć, miałam tu kiedyś konto ale ze względu na sytuacje, która chce opisać założyłam nowe.
Spróbuje sytuacje opisać w miarę jasno..
Mieszkam z chłopakiem od 1,5 roku, ja mam 22 lata on 4 więcej. Zamieszkaliśmy ze sobą po krótkim czasie tak naprawdę jak się okazało nie znając się. Na początku było cudownie, tak naprawdę jedyne o co się kłóciliśmy to drobnostki, wiadomo jak zaczyna się z kimś mieszkać to okazuje się ze każdy ma inne przyzwyczajenia i zachowania co do porządku, gotowania, prania, spania... wszystko. Zawsze jak mnie pouczał to mówił ze to dla mojego dobra. Po jakimś czasie zaczął mnie coraz bardziej oceniać - zdarzało mu się powiedzieć do mnie ze cały dzień leżę i nic nie robię tylko się opier*alam. Nie wiem czy nie zauważał ile robię bo przez pewien czas miałam swoją prace częściowo zdalną z domu, miał gotowane obiadki a on wtedy nie pracował, tylko okazjonalnie pomagał w rodzinnej firmie. Teraz mam dwie prace i potrafię usłyszeć pretensje jak powiem ze nie chce czegoś robić, czy oglądać z nim filmu o 24 w nocy gdy za 5 h muszę wstać żeby ogarnąć się do pracy. Ma do mnie pretensje, ze czasem śpię po przyjściu z pracy bo po prostu już nie mam siły. Sęk w tym, ze nie mówi tego grzecznie tylko chamsko i nie przebiera w słowach.
Przejdę do sedna - wiele razy jak się kłóciliśmy potrafił do mnie powiedzieć coś co bardzo mnie zabolało. Normą w czasie kłótni są słowa (cytuje) "możesz się teraz spakować i wypier*alac z domu jak coś ci nie pasuje" "jesteś chora psychicznie" "lecz się".... jak się zaczynam kłócić to jest coraz gorzej. Jak odpuszczę i się obrazę to w końcu po jakimś czasie sam dochodzi do tego co zrobił i przeprasza. Jest wtedy milusi naprawdę kochaniutki... jeśli przyjmę przeprosiny dalej jest sielanka. Jak się postawie - w chwile zaczyna się to samo." Nie? To ku*wa nie. Nie myśl ze będę się do ciebie odzywał" i tak za każdym razem. Najlepsze jest to ze potrafi zrobić taka aferę o byle głupotę bo nie mamy wielkich problemów. Jedynie typowo - kasa, obowiązki domowe.
Ale... ostatnio zdarzyła się sytuacja, w której uważam ze przegiął i to już konkretnie. Chodzi o seks.
Wyglada to w ten sposób, ze on raczej nie uznaje gry wstępnej chyba ze go do tego przymusze dosłownie. Doslownie wprost mówię ze tego potrzebuje. Zazwyczaj jednak z jego strony jest "zrób mi loda" powiedziane w jeszcze bardziej bezpośredni sposób. Od razu do rzeczy.
Kilka dni temu miała miejsce właśnie taka sytuacja... chwile się kochaliśmy w różnych pozycjach na stojąco, siedząco, ja na nim, on na mnie. I rzucił tekst "przebierz się dla mnie". Powiem szczerze, ze nie chciało mi się bo minęło już jakieś 30 minut, ja nie byłam najlepiej wyglądająca i ogarnięta i nie czułabym się dobrze. Powiedziałam mu ze nie, ze chce się kochać dalej. A on "przebieraj się" z irytacja. Po raz kolejny powiedziałam ze nie dziś (wcześniej miały miejsce takie sytuacje, ze się w coś przebierałam dla niego). W końcu wkurzyłam się, ze tak naciska. Albo jego wersja albo nic. Odwróciłam się i już nie komentowałam. Usłyszałam "tak, obraz się" "daleko tak nie zajedziemy jak będziesz sie tak zachowywać jak chora" "leżysz jak kłoda" "mogłabyś być dla mnie suka a nie tylko masz wymagania". Uważam, ze napewno kłoda nie jestem i myśle ze on tez tak nie uważa, chciał mi tylko dopiec (wielokrotnie po kłótni mówi, ze to nie jest prawda co mówi w nerwach tylko chce mi dopiec) ale dla mnie to przegięcie. Myślałam ze mogę się przy nim zachowywać naturalnie ale jak widać okazało się, ze mam za duże wymagania. Powinnam odstawiać teatrzyk nie patrząc na swoją przyjemność (było tak pare razy z tego względu ze orgazm potrafię mieć tylko w kilku pozycjach, inne sprawiają mi jakaś tam przyjemność ale nie jakaś ogromna, wtedy robię to dla niego bo on tak lubi) wydaje mi się ze ma pod tym względem bardzo dobrze i ja praktycznie nigdy mu nie odmawiam. Nie kochamy się tak naprawdę w tej tradycyjnej pozycji, gdzie on jest na mnie a ja mogłabym być kłodą. Ja tez wiele razy wspominałam ze chciałabym się kochać np w samochodzie, inicjowałam jakieś zabawy w basenie, gdy byliśmy sami, sugerowałam żebyśmy może kupili jakieś wibratory, czy zeby on kupił mi coś w czym chciałby mnie zobaczyć. Zero reakcji. A nie była to jednorazowa sytuacja.
Pewnie każdy się zastanawia w jakim celu to pisze i tak naprawdę sytuacja wydawałaby się być jasna, ale....
potrzebuje jakieś opini z zewnątrz z tego względu ze nikt nie wie o mojej sytuacji. Ja tez nie jestem idealna i czasem myśle ze może coś jest z mojej winy ze włącza mu się takie zachowanie (wcześniej miałam chłopaka który awanturował się w bardzo podobny sposób po alkoholu) i może musimy obydwoje pracować nad sobą .. ale z drugiej strony takie awantury trwają już od prawie roku i to zaniża poczucie mojej wartości..nie wiem czy będę potrafiła z nim uprawiać seks po tym co powiedział. Nie wiem po prostu co mam robić i czy ma to jakiekolwiek szanse powodzenia.. nie mogę go tak zostawić z tego względu ze na początku był to chłopak ideał, przy nikim się tak nie czułam jak przy nim cudownie, zgadzamy się w wielu tematach ale on jest tylko dobry w gadaniu. Jak widać zachowanie prezentuje zupełnie inne. Rodzinny chłopak.. tak o sobie mówił. Zawsze mówi ze kłoci się ze mną dla mojego dobra, żeby mnie nauczyć. A standardem jest nazywanie mnie "chamem"... to i "jesteś psychiczna" jest na porządku dziennym.
Dajcie znać co o tym myślicie... muszę sobie poukładać w głowie wszystko....
|