Dot.: traumy zapachowe, czyli perfumy, które Was prześladują ;)
Moja pierwsza i najsilniejsza zapachowa trauma to Angel - na początku naszej znajomości przyprawiał mnie o przerażenie i czarną trwogę... przyznam jednak, że powoli z tej traumy wychodzę, dziś nawet użyłam mleczka z tej linii i całkiem mi się podobało. Niestety świat koszmarków pozostaje całkiem spory - w tej chwili dominują w nim niemal wszystkie sezonówki Escady, Promesse Cacharel, perfumy Paris Hilton, pasudztwo wypuszczone przez Morgan de Toi... ze starszych to byłoby Shocking Schiapirelli (rzeczywiście shocking) oraz Jicky Guerlain - może nie jest to trauma, ale po prostu zapach przeistacza się na mnie bardzo i dosłownie brzydko, o czym pisałam we właściwym wątku. Takich odrzucających woni jest oczywiście więcej, ale w tej chwili mam w głowie właśnie te.
|