[788bb1639a979260fb005346e9120b060466cef5]

Napisane przez Arghorth

Odnosnie tego cytatu - to jestem zdania, ze nie liczy sie forma lecz co się je. Dla mnie najwazniejsza jest swiadomosc tego, ze nie jem miesa <i pochodnych> a nie to ze cos ma ksztalt np. kotleta, parówki czy wedliny ... Wiadomo, ze wprowadza to moze i skojarzenia, ale po 13 latach niejedzenia miesa i braku z nim kontaktu zupelnie nie odbieram tego w ten sposob. Jezeli cos jest praktyczne - to czemu nie - w koncu jedzac imitacje "udka" nie sprawiam nikomu przykrosci <ani sobie tym bardziej>, sama zas nie jestem przyciagana do jedzenia miesa <z wiadomych powodow>. Takie nie jedzenie wege zywnosci imitujacej mieso - kojarzy mi sie troche z fanatyzmem ... bo przeciez najwazniejsze jest to, ze nie je sie miesa !

każdy ma swoje zdanie ja przeszłam na wegetarianizm z ważnych mi powodów, żeby nie jeść mięsa, a jedzenie czegoś co wygląda albo smakuje jak mięso, mnie to po prostu odpycha.

Napisane przez alkaxy

Tylko bardzo mi przykro bylo , ze wychowawczyni zadzwonila do rodzicow z ptaniem czy sie zgadzaja na takie moje odzywianie, zupelnie nie potrzebie bo moim rodzice oczywiscie radzili mi , zebym chociaz te pare dni jadla norlamnie, no i wywolala mala burze w domu...

heh, i właśnie tego nie lubię - wtrącania się w nieswoje sprawy. może nieładnie to określę, ale dla mnie to po prostu ignorancja - człowiek na sprawie się nie zna, nie wie kompletnie co to ten cały wegetarianizm, a już bije w alarm, że to na pewno coś złego

Napisane przez Nutka

Wcale sie nie dziwie twojej wychowawczyni też bym sie bała o Ciebie (w koncu na takiej wycieczce ona odpowiada za Ciebie). Ty jesz bardzo malo i do tego jeszcze ograniczone produkty ,obawiam sie ze mozesz miec z tego tylko problemy zdrowotne
Na wycieczce w gorach chcesz przezyc na waflech ryzowych ??
Moim zdaniem zbyt restrykcyjnie podchodzisz do swojej diety

alka pisała, że jadła jakieś warzywa itp., więc na pewno nie były to tylko wafle ryżowe z resztą w 2-3 dni nic złego stać się nie może wg mnie, to jest zbyt krótki okres, żeby zaczęło się coś dziać