Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 13 966
|
Dot.: Szkoda gadać
Cytat:
Napisane przez xenon88
Piszę, bo jest mi źle. Chce się wygadać, poczytać ludzi, którzy nie wyślą mnie do psychiatry. Potrzebuję kogoś, kto po prostu da jakieś wsparcie, bo w świecie realnym nie mam tego wsparcia.
Tułałam się po kraju. Od ponad roku â��uciekamâ� z domu, bo nie mogę znieść atmosfery. Pracowałam tu i tam, zarobiłam trochę i wróciłam do znienawidzonego domu, bo boję się zatrzymać gdzieś na stałe. Wiem, że jestem uzależniona emocjonalnie od patologii, w której się wychowywałam (serio, było hardkorowo, z nadużyciami seksualnymi włącznie). Jestem zrozpaczona. Nie umiem znaleźć pracy blisko miejsca zamieszkania. W sumie nie chcę nawet. Mam oszczędności, więc nie jestem uzależniona finansowo od ojca (matka zmarła niedawno), ale kiedy zaczynam rozglądać się za pokojem do wynajęcia, ogarnia mnie lęk przed nieznanym. Myślę o tym, że ojciec niedługo umrze, nie wyobrażam sobie tego. Z jednej strony go nienawidzę i brzydzę się nim, z drugiej wizja jego śmierci napawa mnie ogromnym przerażeniem. Nigdy tak naprawdę nie miałam prawdziwego taty, a śmierć mojego oprawcy zabolałaby mnie. Po***ane.
Nie czuję się na siłach zaczynać od nowa życia, pracy, związku, przyjaźni. Mam dość. Jestem zmęczona i obolała. Traumy z dzieciństwa czasem wracają i puszczają napięcia w ciele. To mnie uzdrawia, ale cały proces jest zbyt płytki. Wiadomo â�� nie jestem terapeutą.
Odcięłam się od ludzi z miasta mojego pochodzenia. Nie ufam nikomu z tej dziury zabitej dechami. Ufam tylko sobie, a i z tym miewam problemy. Potrzebuję jakiejś pomocy, nakierowania na miejsca, w których poradzę sobie jakoś z dzieciństwem spędzonym z alkoholikiem-zboczeńcem i narcystyczną matką (podobno o zmarłych źle się nie mówi, ale mam to teraz głęboko w poważaniu).
|
Ja również bardzo bałam się wyprowadzki z domu, ale to tak, że płakałam, że przecież jestem małą dziewczynką mamusi, jak ja sobie dam radę?
I... W maju rzuciłam wszystko i się wyniosłam. Jest super. Naprawdę, nie czuję w ogóle tęsknoty za domem.
Piszesz, że również się wyprowadzałaś, ale w końcu wróciłaś.
Musisz iść i do terapeuty i do psychiatry (może to być zaczątek nerwicy). Idź, zdrowiej. Jesteś bardzo niezdrowo związana ze sprawcą przemocy - może to być syndrom Sztokholmski.
Twój organizm jest pod taką presją, pod takim stresem, że wykształcił w sobie taki mechanizm, przy którym (teoretycznie) jest mniej narażony na "zło" ogólnie mówiąc. Nie ma w tym nic złego, bo nie zależy to od ciebie.
Z mojej strony - dwa wyjścia - pierwsze, drastyczne - wyprowadzić się i zerwać wszelkie kontakty, uczęszczać do psychiatry, terapeuty, psychologa. Drugie - powoli, chodzić na terapię i za kilka miesięcy/lat się wynieść.
Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
|