Wiedźma
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 12 013
|
Dot.: Kadzidło w perfumach.
Cytat:
Napisane przez homyk
(..)
Do kadzenia wykorzystuje się też szereg innych roślin, części roślinnych - kwiaty, korzenie gałązki, liście, owoce - m.in. mandragorę leczniczą, kozłek lekarski, werbenę, macierzankę, miętę pieprzową, dziurawiec, macierzankę, szałwię, rozmaryn, lawendę itp. itd.
|

Jest dokładnie jak piszesz Homyczku.
White Incense to nominalnie inaczej Sage Incense, czyli kadzidło uzyskiwane z szałwii.
A swoją drogą ciekawi mnie to kadzidło z mandragory. Mandragora nie pachnie. Czy kadzidło z niej ma zapach, czy raczej jest używane jako leczniczy dodatek do składników bardziej aromatycznych? 
Cytat:
Napisane przez rawita
CdG 2 Man nie jest z serii Incense, ale faktycznie mocno kadzidlany. Przypomina mi Gucciego Homme.
|
Mnie także. CdG Man 2 to na mojej skórze dokładnie nieco wyczyszczony Gucio. 
Cytat:
Napisane przez teza20
Sprobuj zapachu CdG Avignon  Istny kosciol katolicki  sam go uzywam swietny zapach 
|
No tak... Kadzidła. Moi ulubieńcy. 
Z głównonurtowych do głowy przychodzą mi trzy:
- Nu - Kadzidło kwiatowe, cywilizowane, palone w kamiennych miseczkach w kamiennych salach.
- Gucci PH - Gucio nie jest kadzidlany, lecz dymny. Z tym że ten dym, ma aromatyczne właściwości, bo unosi się nad palonymi w ogniu kłodami szlachetnego drewna, pękami ziół, świeżymi gałęziami i szyszkami. Cudo!
- Obsession CK - nie wiem, czy ma w składzie kadzidło, ale moim zdaniem ono tam jest. Gęste, bez nut zielonych, zeschnięte, intensywne. z tym, że to nie jest kadzidlo frankońskie, tylko jakieś inne kadzidła.
Poza tym:
- Seria kadzidlana CdG czyli: Avignon, Jaisalmer, Kyoto, Ouzarzate i Zagorsk. Kadzidła tematyczne. Mistrzowskie obrazy malowane zapachem. Każde inne, wszystkie zachwycające. 
- Norma Kamali Incense - kadzidło buchające, aż gorzkie, okrutne, bezlitosne i władcze. Kadzidlana potęga.
- Cardinal Heeley - zadziwiające połączenie zmysłowości i chłodu. Zimny blask wzbogacony czysta cielesnością. Przypomina Avignon, lecz jest mniej oczywisty.
- Black Tourmaline Durbano - kadzidło szatańskie, spalone, pożarte ogniem, brudne, fizycznie podniecające jak grzech.
- Rock Crystal Durbano - kadzidlany elf. Piękno, potęga, strzelistość zapachu ukazana w sposób wycyzelowany do perfekcji. Do nieznośniej perfekcji pozbawiającej zapach "noszalności" i życia. Moim zdaniem.
- Annayake Miyako - kadzidło jednolite, stałe, niezmienne. Drzewne, głębokie, z chropawa nutką.
- Armani Privee Bois d'Encens - kadzidlana perfekcja. Jak dla mnie absolutny szczyt kadzidlanych osiągnięć. Tracę przy nim rozum (o czym świadczy niestety moja narwana recenzja).
- Demeter Holy Smoke - łagodniejsza wersja pogorzeliska z Black Tourmaline. Spalone drewno, żywice, a także cała reszta kapliczki.
- L'Occitane Eau d'Iparie - teoretycznie kadzidło i mirra, praktycznie tylko mirra. Mirra piękna, w opozycji do Myrrh Demeter.
- Diptyque l'Eau Trois - to zapach drzewny bardziej niż kadzidlany, ale nie mogę go tu pominąc ze względu na wrażenie, że to drewno starej kapliczki, w której kadzono solidnie przez wiele lat.
- Black Cashmere DK - kadzidło cywilne stanowiące tło dla zmysłowych pieszczot aromatów korzennych i wanilii.
- French Lover Frederic Malle - kadzidło najniezwyklejsze z kadzideł. Zielone, żywotne, przestrzenne, a jednocześnie mroczne i dymne.
- Ambre Russe - kadzidło jako tło dla dzikich harców kozackiej duszy. Zimna wódka i gorąca herbata pite w okadzonej kadzidłem drewnianej sali przez odzianego w futra jurnego Tatara (albo Kozaka, niech będzie).
- Villoresi Incensi - kadzidełko cywilizowane, wylizane, poukładane i wyprane w dużej ilości mydła.
- Kenzo by Flower Oriental - kadzidła można się domyślić tylko dzięki mydlanej nucie znanej ze zjechanego wyżej Incensi. Poza mydłem śladów kadzidła nie stwierdzam.
- Passage d'Enfer - wcale nie piekielne, jasne kadzidło z akcentami kwiatowymi i dodatkiem szlachetnego drewna. W kontekście innych znanych kadzidlanych dziwacznością nie powala.
- Messe de Minuit - to jedna z najładniejszych twarzy kadzidła. Jasne lilie, chłodny blask, szlachetny dym i coś, co odbieram jako święty spokój.
- CdG Man 2 - pisałam już, że to nieco rozrzedzony Gucci PH. Piękny, byłby must have, gdyby nie to, że mam już Gucia.
- Olibanum Profumum - kojarzy mi się z gotycką świątynią Avignon która została opuszczona przez ludzi i Ducha. Pierwszy zarzut to kopiowanie CdG, drugi to to, że to kopia niezbyt udana.
- Josef Statkus - kadzidło piękne: w sam raz ciepłe, w sam raz żywiczne, w sam raz drzewne, w sam raz eleganckie i niby nie ma się do czego przyczepić, ale na mojej skórze brak mu charakteru. Moim zdaniem zbyt akuratne, zbyt asekuranckie.
- Costes - najpierw mnie urzekł, potem szybko mi przeszło. Nad kadzidłem dominuje tu róża, więc jest to kadzidło dla ludzi, którym róże nie wadzą. Nie dla mnie. Poza różą przyzwoite drzewno, przyprawowe nuty.
- Padparadsha Satellite - nie jest to zapach stricte kadzidlany, ale ma kadzidlane podbicie podobne do Black Cashmere. To żywica bardziej, niż kadzidło, ale ze względu na swoją głębię i moc zasługuje na znalezienie się na tej liście.
- Cedarwood Tea IHP - ze względu na zestawienie mocnej, czarnej herbaty z nutami drzewnymi i kadzidłem przypomina mi Ambre Russe, jest jednak po pierwsze bardziej gorzka, po drugie mniej rozpasana, po trzecie bardziej mroczna. Nie znam olejów. perfumy wodne są dośc delikatne, ale i tak uwielbiam ten zapach!
- Burning Leaves IHP - niby nie ma tu kadzidła, ale ja je czuje. Dym palonych liści i gałązek. Aromatyczny, jednocześnie pełen sadzy i słodki.
- CdG Hinoki - głównie drewno, ale i suche kadzidło. Przestrzenne, jasne, aż się chce odetchnąć. (Czeka na dokładniejsze testy)
- Ślady kadzidła wyczuwam w Santalum Profumum. Zapach jest drzewno - żywiczny, słodki, piękny i chyba zbyt bezpieczny, bez pazura. Na podstawie próbki nie potrafię zdecydować, czy ma to "coś", czy nie ma...
- Terre de Sarment - zapach ziemny, pełen życiowej siły, z nutą winnych garbników, ciepłą ambrą i przyprawowo - kadzidlanym podszyciem. Nie wiem, czy powinien się tu znaleźć, ale kadzidło w składzie ma. Z resztą jest piękny, więc spróbować nie zaszkodzi i tak. 
- Incense Extreme Tauer - jak na taką nazwę jest bardzo mało incense. Zapach niezły, wszystko ma na miejscu, ale spodziewałam się więcej. Choć moc ma extreme.
- Incense Rose (skoro już jesteśmy przy Tauerze) - jak róż nie lubię, tak przyznać muszę, że ta jest ciekawa. nie dla mnie, ale uznaję klasę.
- wypada wymienić zapachy Serge Lutens, ale poza Ambre Sultan, którego nie lubię (i które kadzidlane wcale nie jest) stricte kadzidlanych zapachów tej firmy nie znam (mam na myśli Encens et Lavende na przykład).
- W wymienianym wcześniej Chergui kadzidło występuje w tak pysznym, obezwładniającym towarzystwie, splecione tak nierozerwalnie, że klasyfikowanie tego zapachu jako kadzidlany uważam za pewną nieścisłość.
- jest spokojne kadzidło w Timbuktu. Pisałam już, że występuje w nutach głowy jako smuga, wstążka przestudzonego w powietrzu, gęstego, białego dymu.
- dodałabym jeszcze Palisander CdG. Nie ma w składzie kadzidła, ale bywa tak kadzidlano - dymny, że sam mi sie tu wepchnął.
Trochę się tego nazbierało... 
Bardzo korci mnie poznanie zapachów Montale i People of the Labyrinths.
Edytowane przez Sabbath
Czas edycji: 2008-06-06 o 06:56
Powód: Literówke w nazwie zrobiłam. :(
|