jeśli chodzi o leki , to ja ostrzegam wszystkich przed "nieuzależniającymi SSRI"
Ja brałam przez 4 miesiące Rexetin a później Paxtin (paroksetyne) i czas kiedy je odstawiałam to był... koszmar. Nieuzależniają - owszem, tyle, że objawy odstawiennie występują i nie są to byle jakie objawy.
Miałam przypływy gorąca, pociłam się jak nigdy a najgorsze były "brain zaps" czyli każdy troche gwałtowniejszy ruch jak odwrócenie głowy czy ruch ręką kończył się uczuciem w rodzaju "ktoś poraził mnie prądem". Mówie Wam, koszmar... Bałam się w ogóle ruszyć bo czuam się jakby całe moje ciało przeszywał prąd. Poza tym zaburzenia funkcji seksualnych (np. zupełna niemożność osiągnięcia orgazmu) trwały jeszcze jakieś 2 tygodnie po odstawieniu. Nazywa się to Post-SSRI-Sexual dysfunction i może trwać przez miesiące a nawet lata po odstawieniu leku. Wiadomo, że są to wyjątki, ale czemu tego nie piszą w ulotce? Wolę nie myśleć jakby czuła sięosoba, która je brała rok czy więcej...
O innych lekach się nie wypowiadam bo nie brałam. W każdym razie bądźcie świadome w co się pakujecie, jak zaczynacie brać SSRI, bo to nie witamina C, a zauważyłam, że takie myślenie często występuje wśród pacjentów.
Edit: do swoich objawów odstawiennych dopisuje oczopląs i uczucie jakby ziemia się pode mną trzęsła. Dodam, że te wszystkie objawy występowały nie kilka,ale kilkadziesiąt razy dziennie.
Nie zniechęcam nikogo do leków, ale warto być świadomym w co się pakujemy

i że gadki o tym, że ten lek jest ekstremalnie bezpieczny można włożyć między bajki.