Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Listopadówki 2017 cz. 4 - prawie porodówka! <3
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2017-11-07, 03:47   #2190
whenee
Zakorzenienie
 
Avatar whenee
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: who cares?
Wiadomości: 4 765
Dot.: ❤Listopadówki 2017 cz. 4 - prawie porodówka! ❤

Hej dziewuszki to i ja coś naskrobię.

Tak jak pisałam Hanka z poranka wyszła o 6 rano na piękny wschód słońca, takie miałyśmy widoki z sali porodowej.

W niedzielę pojechałam na IP do prywatnego szpitala sprawdzić czy wody mi się nie sączą, koło 11. Wróciliśmy o 12 nic się nie dzieje, szyjka zamknięta.

Koło 18 poczułam jak mi coś chlusnęło na wkładkę i to z nitkami krwi, szybką konsultacja medyczna z ciotką męża chyba się coś zaczyna dziać. O 19 zaczęły się skurcze, regularne najpierw co 5 minut, później co 3. Kolejna konsultacja - się zaczyna. Do samego szpitala zebraliśmy się koło 23, a tu zmasowany atak rodzących i jeden zabiegowy. W sumie to ze mną czekały 4 dziewczyny na poród.

Ktg robiliśmy ponad godzinę bo peloty nie łapały parametrów, tż został specjalistą i szukał sam tętna dziecka bo tylko jedna położna na nas 4. Także zanim trafiłam na porodówkę to minęło 1,5 godziny. Położna nam przydzieliła salę, wyszło 3 cm rozwarcia, chodzilam, chwilę leżałam no generalnie skurcze się nasilały. Myślałam tak jak Hapinka że będę skakać na piłce spacerować a tak naprawdę najlepiej skurcze znosiło się mi na stojąco, ale większość przeleżałam na łóżku porodowym. Położna zrobila lewatywę, w połączeniu ze skurczami
dziwne uczucie hehe. Światło mnie drażniło więc wszystko z zamkniętymi oczami. Parę razy wybadali mnie położna co tam się dzieje. ZZO to skarb, złoto i w ogóle jak macie możliwość polecam, ja dostałam o 4:20 z wielkimi problemami z wykuciem bo niby nie współpracowałam. Nie dość że w międzyczasie odeszły mi wody to kazali się wyginać w łuk z brzuchem u to na siedząco po turecku. 3 razy się wkuwał anastezjolog. Maszyny do zzo to się opracowały tego dnia hehe. Wszystkie prosiły o znieczulenie.

Dostałam po 4 zzo i tu już dużo szybciej się akcja potoczyła bo rozeszło się w pół godziny i już skurcze były lżejsze. Ale dalej co się osapalam, to moje, chyba nie mam wysokiego progu bólu. Pani położna spoko, mówi do mnie nie dało tyle bo aż tak nie boli i oszczędzaj siły na później. Wysłała mnie jeszcze przed zzo pod prysznic siedziałam ponad godzinę. Na pilce, na stojąco, oparta o kabinę. Także mi najlepiej skurcze było przeczekując na stojąco, ew na boku na leżąco. W ogóle to chyba nie wyprozniam się do końca i chciało mi się chyba kupę w trakcie a już leżałam zacewnikowana po zzo to średnio że wstawaniem. Niby było można ale położna anastezjologoliczna jakąś dziwna była zdziwiona że mnie jeszcze boli po znieczuleniu. Ja do niej że może mam niski poziom bólu. A moja położna poszła odbierać inny poród. Więc.moj poród odbierala lekarka, no i jakoś te parte od 5:20 szły ale jak już 2 osoby były to mi bardziej pomogła przy oddychaniu i ogólnych instrukcjach położna. Wyszło że mam gumowe krocze, jak to mówił kolega gumiakowate i mało elastyczne więc niestety pocięli mnie i w środku i na zewnątrz. Zanim to moje dziecko weszło w kanał rodny to trochę się omeczylam. Nie powiem że było łatwo, bezboleśnie, i pomyślałam sobie nigdy więcej ale jak mi dali Hanię, zobaczyłam męża wzruszonego to wszystko przeszło jeszcze na sali porodowej hehe. Same szycie mocno nieprzyjemne, a pozniej na sali położniczej już masakra. Ból niesamowity, jak to powiedziałam koleżance dupa do wymiany, myślałam że mnie nie będą tak chlastać przy porodzie, że będzie ok. Rzeczywistość jednak była inna. Po ok 2 godzininach mąż poszedł po tabletki przeciwbólowe, przyszła lekarka zaczęła grzebać w środku a ja spinalam się z bólu. Mity o niewypychaniu dziecka przez lekarza przeżyłam też, bez tego się nie dało przynajmniej w moim przypadku i jakieś mocno traumatyczne też nie było. Wiele by tu jeszcze pisać, mąż się spisał tzn był przynieś wynieś, dotykać mnie nie mógł bo mi było gorąco, trzymał za rękę i po prostu miał przy mnie stać hehe.
Ale dopiero po porodzie to wyszedł z niego tatuś i mój mężczyzna. O wszystko chodził pytał, pieluchy zmienia, nosi, myje, wyciera, podaje, karmi Hankę, mnie, jeździł z małą do położnych. Ja obolała, na jednym boku od niedzieli leżąca hehe a on potrafi się wszystkim zająć. Walczy o kp bardziej niż ja hehe. Przystawia do cyca, ściąga laktator kropelki siary żeby Hankę nakarmić.
__________________
I AM THE STIG szalona wątróbka jeździ
whenee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując