2017-11-08, 10:15
|
#29
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
|
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?
Wiem, ze zawracam d.pe, ale jest mi coraz gorzej... Przed pierwsze kilka dni bylam wsciekla, zdecydowana ze to koniec, szukalam mieszkan, wczoraj nawet jedno ogladalam. Bylam przygnebiona, fakt, ale bardziej zdenerwowana cala sytuacja i zmianami w zyciu.
Wczoraj wieczorem sie pierwszy raz pobuczalam i dzisiaj tez bucze od rana. Calkiem ta zlosc ze mnie zeszla i zostalo tylko buczenie. Dotarlo do mnie, ze czesto bylo miedzy nami fajnie i dobrze i ze juz tego nie bedzie. Zaczelam sie torturowac i ogladac wspolne zdjecia i jeszcze bardziej buczalam.
Myslalam sobie, ze moze jednak on cos bedzie chcial zmienic, przeprosic chociazby. Ale zachowuje sie tak, jakbym to ja jemu wielka krzywde wyrzadzila. Powiedzial mi, ze pod koniec roku sie wyprowadza i wraca do rodzinnej miejscowosci, ale do tego czasu chce mieszkac w obecnym mieszkaniu, bo nie bedzie czegos szukal na dwa miesiace niecale.
Wczoraj zapytalam go o jedna sytuacje, ktora miala miejsce kilka tygodni temu. Nie wracal z pracy baardzo dlugo i nie odbieral telefonow. Zona jego kolegi z pracy znowu mi napisala, ze miala byc jakas impreza. Jak w koncu sie dodzwonilam do niego wtedy, to zarzekal sie, ze w pracy musial zostac, na zadnej imprezie nie byl i w ogole nic nie wie o zadnej imprezie i oczywiscie padly slowa "przeciez obiecalismy sobie szczerosc - jak bede chcial isc na impreze to ci powiem". Wczoraj go o to zapytalam i najpierw mnie zaatakowal, ze "sprawdz sobie moj komputer albo telefon to sie dowiesz" a pozniej w koncu przyznal sie, ze wtedy tez klamal.
Powiedzial tylko, ze nic miedzy nim a tymi dziewczynami nie bylo oprocz rozmow, ale to zadne pocieszenie w obecnej sytuacji...
Jest mi tylko smutno i przykro i nie wiem, co zrobic ze soba, jak przetrwac ten czas. Nie mam wielu znajomych, zeby z nimi wychodzic, wiec w efekcie siedze w pracy albo w domu i bucze.
|
|
|