2008-06-14, 18:39
|
#2634
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 5 539
|
Dot.: Egzamin na prawo jazdy - pytania, relacje, trzymanie kciuków ;) cz. II
[1=72f264f1cd165e2b94e3888 8adc60ec5afe5a0b8_658382a 5e67ad;7884168]papryka ja nie miałam z tym problemu, bo ogólnie mam taki głupi charakter że najpierw szukam winy w sobie - czy to na pewno nie moja wina . A jak ewidentnie widać że wina była nie moja to i tak się zastanawiam: a może ja jakoś wpłynęłam na to że ktoś coś tam ... Po prostu tak mam i już, co niestety życia mi nie ułatwia i powinnam z tym walczyć .
Poproś instruktora, poproś ale by się zdziwił .
Nie wiem jak u Ciebie to normalnie, ale u mnie w trzeci dzień kataru już się tak z nosa nie leje, więc powinno już dać rady bez tych tamponów [/quote]
no widzisz ja też nie mam z tym problemu-widzę i od razu mówię-zapierniczyłam, mea culpa
no ale nie wszyscy tak mają
a nos...a instruktor to by mi nosa ale utarł
ostatnio za coś tam mnie pochwalił a ja, że niby fajnie, ale nie robię tego w 100% sama, on 
ja-no bo zawsze mniej lub bardziej mi pan pomaga, podpowiada itd itd nawijam sobie z nutką żalu(nie pretensji), że no wiadomo, że jak zapomnę o kierunkowskazie, to musi mi pan przypomnieć bla bla itd
a ten tak patrzy na mnie i słucha w napięciu i nagle z pełnym spokojem pyta:"no a teraz czemu nie zmieniasz na trójkę?"
no i ja wtedy wymiękłam "a no bo gadam jak głupia "
albo najlepsza sytuacja na placyku w czwartek...
wjeżdżamy sobie na łuczek i tak sobie śmigam tam i z powrotem, idzie mi wybornie, nic nawet nie podpowiada, że w tę lub tamtą stronę bardziej
podjeżdża instr z innej szkoły z kursantem i prosi, żebyśmy ich tylko na dwie próby łuku wpuścili zanim pozbieramy słupki(słupki mojego instr, korzystają z nich 3 szkoły, moja jazda była ostatnią tego dnia, więc słupki trza było spakować przed wyjazdem na miasto). No to dobra-na dwie próby. Wyjechałam z łuku i instr do mnie-"a to przez ten czas pojedziemy naokoło placu-stawaj i ruszaj"
ja OKI wyjeżdżam ci ja , zatrzymuję się i ruszam...pyk...autko zgasło...
a ten histeryczny jak na niego śmiech i mówi "pięęęęęęknie po prostu wyczułem cię!"
ja się skuliłam w sobie, ręce na twarz ze wstydu, ale też się śmiałam. On-"no przecież ci nie zgasł ostatnio w ogóle", ja coś tam pod nosem i zapalam...oddech i jedziemy z tym koksem
no i tak objechałam jedno kółko-stop-start i dokładnie w tym samym miejscu gdzie wcześniej mi zgasł zrobiłam PRAWIE żabkę przy ruszaniu i zgasł znowu
on już zniesmaczenie-"nie możesz tak ruszać!"
ja pomyślałam-"eee no nie wiedziałam " i mówię "no tak to jeszcze nigdy nie ruszyłam" w odpowiedzi usłyszałam "kiedyś musi być ten pierwszy raz"
tamten opuścił łuk, ja jeszcze przejechałam pięknie dwa razy(miałam na uwadze, że tamci z drugiej szkoły czają się jeszcze na placu, ludzie czekają na autobus-jak mu skiepszczę łuk przy takiej widowni, to mnie zje ), słupki zostały zebrane i sru na miasto. I tam właśnie padły słowa "ty umiesz...a ja się muszę czerwienić"
chodziło o ruszanie
moja siorka mówi, że chętnie by sobie usiadła na tylnym siedzeniu jak ja jeżdżę, bo z naszych przepychanek to by miała polew
__________________
Papryczki wróciły!!! 
|
|
|