|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 41
|
Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Historia jest długa i zawiła, jak to zwykle bywa w takich przypadkach. Przede wszystkim jednak jest bardzo wstydliwa dla osoby, która potrzebuje pomocy , więc występuje w jej imieniu i proszę was o radę.
Moja przyjaciółka ma dwadzieścia lat i jest w trzecim miesiącu ciąży. Pochodzi z rodziny "Przymknijmy-Na-To-Oko", czyli partnerskie stosunki z obojgiem rodziców, dużo praw i mało obowiązków, udawanie, że odwiedzający ją kolega wcale - ale to wcale - nie ma problemów z koordynacją ruchów, a zwymiotowował w jej pokoju z powodu żołądkowych problemów, związanych z niczym innym jak nieudanym obiadem. Kłótnia w jej rodzinie urastała do rangi cudu.
Ma o rok młodszego chłopaka, który zmaga się z nałogiem.
To nie jest prosty związek, ale na pewno nie przegrany.
Ona, familijnym zwyczajem, przymykała dotąd oko na to, czego nie chciała widzieć, a może raczej : tego, co jej nazbyt nie przeszkadzało.
W praktyce sprowadzało się to do regułek:
- Twoje życie, twoja sprawa. Moje życie, moja sprawa.
Oboje lubią to rozwiązanie. Oni każdą swoją sprzeczkę zamieniają w żart. Dosłownie. Nie raz byłam świadkiem tego jak on podnosi na nią rękę, ona mu oddaje, a po chwili udają karateków i słowo "przepraszam" zastępuje im śmiech. Obrzucają się nawzajem obelgami, padają coraz głupsze wyzwiska, oni znowu się śmieją, odgrywają scenki z filmów... Przykładów można mnożyć bez końca.
Ona nie opuściła jeszcze rodzinnego gniazdka, a on niecałe dwa tygodnie temu również mieszkał u rodziców. Jego matka wyrzuciła go, bo - cytuję: "zeszczał się na skórzaną kanapę w dużym pokoju". Prozaiczny powód, od razu wiadomo, że był jedynie pretekstem. On ma problemy ze zdrowiem związane z uzależnieniem, w tym m.in. nietrzymanie moczu, więc z pewnością to nie było celowe.
Trzy dni temu odwiedziła ją jego matka, zwierzając jej się ze swojego koszmarnego życia z młodocianym narkomanem. Zapowiedziała, że jeśli coś z nim nie zrobi, to oni - jako rodzice - wnoszą do sądu sprawę o częściowe ubezwłasnowolnienie osoby pełnoletniej, która stanowi zagrożenie dla siebie i innych. Jednym zdaniem: występują o przymusowe leczenie.
Ona ledwo sypia, nie dojada, płacze całymi dniami, jestem niemal przekonana, że ta ciąża jest zagrożona, tylko ona nie ma odwagi, by się komuś z tego zwierzyć. Ona nie ma w sobie siły, by przechodzić razem z nim "domowy odwyk". Każdy, kto miał z tym do czynienia, wie, o co mi chodzi.
Domyślamy się obie, że to będzie coś w rodzaju procesu. Czy ona w czasie takiej rozprawy może zeznawać na jego korzyść? Zaznaczam, że oni nie są małżeństwem.
Czy w przypadku agresywnego pacjenta w klinikach odwykowych stosowane są wciąż kaftany bezpieczeństwa i pasy? Rozumiem, że obowiązuje wstępna inspekcja (kontrola?) miejsc intymnych u narkomanów?
Czy dziecko, jeśli jego ojciec jest uzależniony, może być obciążone jakąś chorobą?
Czy istnieją podstawy prawne zezwalające na odebranie tej dziewczynie dziecka, jeśli urodzi się chore?
Dziekuję w Jej imieniu za każdą pomoc
|