Napisane przez lexie
Szczerze, uważam, że jeśli uważacie, że rodzice źle robią usiłując ratować swojego syna i nie powinni się wtrącać, bo młodzi są dorośli... to żadne z Was nie jest naprawdę dorosłe. Akceptowanie jego narkomanii i pisanie, że mimo to on jest taki fajny, "dowcipny, przystojny"... Że martwi się o nią i dziecko (no, taka bzdura to już wyczyn, bo niby co ma znaczyć, że on się martwi? Gdyby faktycznie mu zależało, to by się chociaż postarał zerwać z nałogiem, a nie fundował przyszłej matce swojego dziecka takie stresy w ciąży).
Wszyscy troje zachowujecie się jak dzieciaki. Rodzice nic nie wiedzą o ciąży córki, ona wstydzi się iść do lekarza, on ćpa sobie beztrosko i udaje, że martwi się o nią i dziecko, a Ty ich usprawiedliwiasz, a z postów jakoś bije przekonanie, że jego rodzice źle robią chcąc go posłać na odwyk i oczekiwanie, że my tutaj doradzimy jak go od tego odwyku wywinąć.
Jeśli uważacie, że jego rodzice robią to dla siebie, że sprawia im to jakąś satysfakcję (no bo najpierw go wyrzucają, a teraz chcą pomagać) - to malutko rozumiecie, mam wrażenie. Narkoman musi ponoć upaść na dno, żeby móc się podnieść, odbić od niego. Może rodzice wyrzucenie go z domu uznali za szansę na jakieś jego odbicie się od dna? Nie pomyśleliście o tym? Nie sądzicie, że gdyby nie zależało im na synu, pozwoliliby mu się w końcu zaćpać na śmierć, zamiast szukać drogi, żeby trafił na odwyk?
|