2008-06-18, 23:19
|
#448
|
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 946
|
Dot.: Najdziwniejsze historie, które się nam zdarzyły
Tak mi się przypomniała pewna historia, która miała miejsce już dawno dawno temu Wraz z koleżanką i moim (ówczesnym) chłopakiem pojechaliśmy świętować zdaną maturę i szczęśliwe przyjęcie na studia. Koleżanka B. miała domek letniskowy w Bieszczadach z prywatną przystanią i w ogóle w odosobnieniu. Pierwszy dzień przeżyliśmy na zapasach z domu. Na następny jednak trzeba było wybrać się do sklepu po tzw. produkty "pierwszej potrzeby" :P Wszyscy wiedzą jak w Bieszczadach jest, więc tułaliśmy się 2h pod górkę (nigdy z) do najbliższego sklepu. Dodam, że GSik prosto wyciągnięty z komuny. Szok! Pani sprzedawczyni pamięta z pewnością jeszcze bardziej zamierzchłe czasy i na obcych patrzy z byka. Przestraszone i zestresowane zaczęłyśmy z koleżanką dialog z w/w panią. Po zakupie chleba, mleka itp przeszłyśmy do ofensywy...
B: Czy są brzoskwinie w puszce?
Pani sprzedawczyni: Nie ma! (jakoś nas to nie zaskoczyło biorąc pod uwagę co w ogóle było w sklepie:P)
B: Uhm...
Ja: A orzeszki ziemne są?
PS szorstko: Nie!
B: A taka mieszanka warzywna Horte... (już nie dokończyła bo wystarczyło spojrzeć na minę sprzedawczyni).. Ekhm.. chyba nie.
Ja: A bazylia i tuńczyk?
PS: Nie ma!
Ja (rozglądając się za czymś słodkim): A kubanki są?
PS: No przecie nie ma! Nie widzą co jest?!!
Wymieniłyśmy z koleżanką porozumiewawcze spojrzenia i:
W takim razie prosimy jeszcze... 12 Żywców, 4 Warki Strong, 4 Okocimie Jasne pełne, Bolsa Blue, zapalniczkę... albo najlepiej 2 i 3 paczki papierosów.
Mina pani sprzedawczyni? Bezcenna!
Na tym samym wyjeździe. Po kilku dniach przyjechało do nas jeszcze dwóch kolegów. Z tej okazji impreza. Po ułożeniu spać wszystkich niezdolnych do samodzielności siedzieliśmy we trójkę w pokoju. Ja z chłopakiem i B. spaliśmy w jednym pomieszczeniu, a tamci dwaj piętro niżej. Trzeba zaznaczyć, że domek o cienkich ścianach, na prawdę na uboczu i wszystko trzeszczy przy większym podmuchu wiatru. Wtedy w jedynej gazecie jaką mieliśmy 'Wprost' był reportaż o najstarszniejszych filmach stulecia czy coś takiego. Były zdjęcia jakiś pokiereszowanych trupów i wampirów. Szczególnie jedno zdjęcie było przerażające. Kobieta wilkołak. Światła pogaszone. Na dole dwa zgony leżą, B. i mój ex gadają na temat tego artykułu i najstraszniejszych historiach jakie słyszeli. Zrobił się nastrój taki, że wystarczył jeden szmer i już przerażenie. W pewnym momencie słyszymy wyraźnie, że skrzypią schody, a zgodny z dołu nie miały po co się wspinać w górę bo łazienka na dole.
Ex: Eee.. a co to?
B.: yy... nie wiem. Wy też to słyszeliście? a miałam nadzieję, że to tylko ja
Coś zaszeleściło.
Ex pół żartem pół serio: Pani z Wprosta idzie do nas!
Szmer i skrzypienie coraz wyraźniejsze. Nie wytrzymałam - skoczyłam zaświecić światło i... widok który ujrzałam zapamiętam na wieki. B. i Ex zastygnięci w miejscu: B. trzyma nad głową siekierę, a ex wymachuje scyzorykiem. Widok był tak komiczny, że tarzałam się ze śmiechu.
A szmer? Okazało się, że jeden ze zgonów zapomniał, że łazienka jest na 1 piętrze i nie mógł się wyspinać :P
__________________
Всеки вижда как изглеждаш, но малко чувстват какъв си.
Edytowane przez Maddy84
Czas edycji: 2008-06-18 o 23:21
Powód: błąd
|
|
|