2008-06-20, 22:51
|
#526
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-06
Wiadomości: 3
|
Dot.: NERWICA NATRĘCTW, inne nerwica
Witam Was wizazanki... Postanowilam to opisac w Twoim watku vesna84, mam nadzieje, ze sie nie obrazisz.
Jestem tu nowa, ale sporo siedze i czytam tutaj... Ale do rzeczy.
Jestem mloda, wesola dziewczyna, ktora zdazyla juz sobie poukladac w miare zycie - koncze szkole, mam cudownego chlopaka, ktory zawsze mnie wspiera. On jest ( a raczej byl...) silniejsza "osobowoscia" w naszym zwiakzu - zawsze mnie wspieral, tlumaczyl ze wszystko bedzie dobrze. Do czasu.
Widzicie... Od paru dni wszystko zaczelo sie psuc. Zauwazylam, ze sie zmienil, bardzo. Nie chodzi mi tutaj o stosunek do mnie tylko do wszystkiego - nic mu nie daje radosci. Ani ja, ani jego hobby ... ani nic! Do tego nieustannie czuje sie zmeczony, nic nie je, czuje sie jakby byl w nieswoim ciele. Namawialam go, zeby poszedl do lekarza - zrobil to wkoncu.,.. Po paru dniach stresu wkoncu udalo mi sie go namowic. Badania "fizyczne" nic nie daly. Chociaz moze i daly, bo pokazaly ze jest w 100% zdrowy. Fizycznie wlasnie... Pozniej wybral sie do psychologa i tu sie zaczynaja schody...
Moj ukochany cierpi na nerwice. W dodatku z "nachyleniem" depresyjnym ( nie wiem czy tak to moge nazwac... z gory przepraszam). Bedzie jezdzil na sesje z psychologiem przez jakis czas i on mu pomoze... W koncu. Tylko, ze moj tz od Pazdziernika zaczyna studia. Caly czas nekaja mnie rozne mysli... Czy zdazy sie wyleczyc z tego stanu do studiow? Ile moze trwac taka sesja z psychologiem? I najwazniejsze... JAK JA MOGE MU POMOC? Bo to pytanie mnie najbardziej dreczy, gdyz czuje sie absolutnie bezradna i bezsilna... Moge tylko siasc i plakac i dalej bac sie o niego...
Jezlei mozecie odpowiedzcie mi tutaj, jezeli nie to zaloze nowy watek..
Dzieki za uwage i pozdrawiam wszystkie "znerwicowane" i "znerwicowanych" 
|
|
|