Napisane przez Leibniz
Cześć, chciałabym poznać wasze opinie na ten temat. Zacznę od tego, że byłam z facetem 3 lata, miedzy nami bywało różnie bo czasem się kłóciliśmy ale zawsze jakoś oboje potrafiliśmy dojść do porozumienia. Większość związku było fantastyczne bo zawsze bardzo dobrze się rozumieliśmy, wspieraliśmy i było nam ze sobą dobrze, a znajomi zawsze uważali nas za bardzo dobrze dobraną parę. Na początku to on o wiele bardziej się starał żeby ten związek przetrwał niż ja ale po jakimś czasie oboje się staraliśmy, żeby między nami dobrze się układało. Co prawda to on częściej mówił mi że mnie kocha, że mu zależy bardzo na mnie, doszło nawet do tego że uważał mnie za tą jedyną z którą chciał się ożenić. Miesiąc przed rozstaniem wypytywał się mojej siostry nawet o rozmiar pierścionka jaki posiadam. Niestety w pracy dostał projekt, który zajmował mu bardzo dużo czasu i nerwów i bardzo bał się, że go zawali a pracował w tej firmie dosyć niedługo. Oczywiście ja nie robiłam mu awantur o to, że nie ma dla mnie tyle czasu co kiedyś bo doskonale to rozumiałam i starałam się go wpierać. Razem z podjęciem nowej pracy zdecydował się wyprowadzić od rodziców bo uważał, że mając 25 lat mógłby już sam się usamodzielnić. Ja często u niego bywałam ale nie tak często jak on by chciał ponieważ dalej studiuje, pracuje i mam swoje obowiązki. Przez to, że oboje mieliśmy tyle na głowie trochę oboje siebie zaniedbaliśmy bo rzadko wychodziliśmy a jak się spotykaliśmy często po prosty oglądaliśmy film. Wpadliśmy przez ten miesiąc w dosyć duża rutynę i nagle on stwierdził, że chyba zbyt dużo nas już nie łączy oraz że bardzo przytłoczyły go problemy w pracy, mieszkanie samemu bo myślał, że częściej będę u niego bywać. Stwierdził, że nie wie czego chce w życiu i musi się nad tym wszystkim zastanowić dlatego chce się rozstać. Twierdził, że dalej mu zależy i dalej mnie kocha ale zatracił w tym wszystkim siebie. Ja bardzo go kocham więc oczywiście był to bardzo duży szok dla mnie. Rozstaliśmy się ale po tygodniu napisał do mnie, że bardzo mnie kocha i chce to wszystko naprawić tylko żebym mu dała szansę, oczywiście po jego wszystkich namowach zgodziłam się na spotkanie, żebyśmy o tym wszystkim porozmawiali ale na następny dzień napisał, że jednak potrzebuje jeszcze czasu na przemyślenie tego wszystkiego i prosi o czas i wyrozumiałość. Po dwóch tygodniach ustaliliśmy, że nic na siłę, że spróbujemy jako znajomi i zobaczymy co z tego wyjdzie. I tak raz na jakiś czas rozmawialiśmy tylko on podchodził do tego z lekkim dystansem bo jak twierdził boi się, że mnie znowu skrzywdzi. Po tygodniu takich rozmów stwierdził, że raczej nic z tego nie będzie bo dalej coś do mnie czuje ale to jest już chyba jedynie sentyment i rozwalił wszystko między nami tak bardzo, że chyba się nie da tego posklejać. Parę dni później mój pies będąc z moim tatą na spacerze wpadł do jeziora i niestety się utopił. Był to dla mnie kolejny szok i załamanie bo po odejściu tego faceta pies był całym moim światem. Napisałam mu co się stało bo on bardzo tez kochał tego psa, był w szoku ale od razu do mnie przyjechał, żeby mnie wesprzeć i pocieszyć, cały czas przytulając mnie. Teraz do mnie często pisze jak się czuje, pomaga, dba o mnie, wyciąga z domu żebym nie siedziała sama i się dołowała. Myślicie, że robi to ze współczucia czy może dlatego, że jednak dalej coś do mnie czuje?
|