|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
|
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?
Witam ponownie,
Troche zajela mi przeprowadzka i ogarniecie formalnosci, ale w koncu jestem w nowym mieszkaniu. Z B. mieszkalismy ze soba przez caly ten czas (ponad miesiac), nieraz pisalismy i spedzalismy czas ze soba jakby sie nic nie stalo. Niepotrzebnie, bo kazde z nas udawalo, ze jest okej, w sumie nie wiadomo po co
Przez ten czas dopiero zobaczylam chyba, jaki on jest naprawde, bo juz w ogole mu na niczym nie zalezalo - codziennie po pracy alkohol i to wieksze ilosci niz zwyczajowe "dwa piwa", wracal nieraz w takim stanie, ze usypial w ubraniach, nieumyty. Nieraz kiedy pisalismy ze soba niby normalnie, a jak zapytalam sie gdzie jest czy co robi, to zaraz przechodzil do ofensywy: "nie musze ci sie tlumaczyc". Zdarzalo sie, ze od slowa do slowa, zaczynalismy znowu temat jego klamstw i naszego rozstania (on twierdzi, ze jedzie do domu sobie "wszystko przemyslec"), to zaraz odpowiadal, ze "nie chce o tym rozmawiac". Dopiero w sumie to jego zachowanie pokazalo mi, ze ja chyba caly ten czas wymuszalam na nim konkretne zachowania i chcialam go zmienic na sile.
Po tym jak sie wyprowadzilismy ze starego mieszkania, szedl w tym samym kierunku co ja i kiedy przyjechal moj pociag powiedzial mi tylko "Przepraszam, ze tak to wszystko wyszlo" i tyle. Ja nic nie odpowiedzialam, bo i tak mialam lzy w oczach, a jakbym sie odezwala, to bym sie rozkleila calkiem. Powiedzialam mu tez, ze na razie nie chce utrzymywac kontaktu, zeby bylo mi latwiej zapomniec, nie oponowal. Pewnie jednak w swieta lub po sie zobaczymy, bo u niego sa pewne moje rzeczy, a jego u mnie.
Jestem sama dopiero kilka dni i jest bardzo zle. Wlasciwie caly czas spedzam w pracy, zeby nie siedziec sama w mieszkaniu. Jak jestem w mieszkaniu, to caly czas bucze. W pracy tez nie jest lepiej, zerkam wciaz na telefon i lzy staja mi w oczach, bo nie widze nic od niego. Brakuje mi czyjejs obecnosci, kogos bliskiego, kogos, kto na mnie czeka albo na kogo czekam ja. Dobrze ze za kilka dni jade do rodziny na swieta, to moze bedzie troszke lepiej. Chociaz z drugiej strony juz widze te wszystkie kuzynki z dzieciorami i mezami, ktore na kazdym kroku beda chcialy pokazac, jakie to idealne jest ich zycie
Teraz przeczytalam caly watek i zorientowalam sie, ze nie wspomnialam na poczatku, ze jestem DDA - mysle, ze to rowniez ma duze znaczenie w mojej sytuacji...
|