Napisane przez kolorowakarteczka
Moja bliska przyjaciółka robi straszne głupoty w życiu, a ja nie wiem, czy mam prawo powiedzieć jej w bardziej ostrych słowach, że robi sobie krzywdę, czy nie powinnam się wtrącać, bo przecież jest dorosła. Otóż ta wspaniała, mądra i honorowa dziewczyna była przez niedługi czas w bardzo toksycznym związku z koleżką, który chciał ją zamknąć w złotej klatce. Nie mogła mieć znajomych, a każdy kontakt z przeciwnikiem płci męskiej kończył się awanturą. Takich akcji byłam również parę razy świadkiem(dlatego też w ogóle daję sobie prawo do rozważania interwencji), bo delikwent lubił przy jej znajomych pokazywać kto tu jest panem i władcą. Na szczęście wiosną zeszłego roku koleżanka została szczęśliwie singielką, ale kontaktu z chłopakiem nie zerwała, co było dla mnie dość dziwne. Szczególnie mając na względzie fakt, że on podnosił na nią rękę, męczył psychicznie i kłócił się z jej rodzicami. Radziłam jej totalne odcięcie się od psychola. No ale koleżanka mnie okłamywała, mówiła że tylko sporadycznie piszą, a okazało się, że oni się normalnie spotykają. Przyznała się do tego kilka miesięcy później, gdy zdradziła, że wyjechali razem na weekend. Oczywiście ona utrzymuje, że nie są parą, po czym była gościem na wigilii w jego rodzinnym domu, regularnie odwiedza jego rodziców, on jej rodzinę również, spędzają razem czas itp. Jak można się domyślić on znowu ją kontroluje, robi awantury przy znajomych i traktuje niemal tak samo jak wcześniej. Ja ciągle jestem sceptyczna i daję jej jasno do zrozumienia co o nim myślę. Nie cierpię tego faceta, widać na pierwszy rzut oka, że ma problemy ze sobą i organicznie nienawidzi kobiet. Dla niego każda kobieta zdradza, więc trzeba ją krótko trzymać. Nie szanuje nawet własnej matki. Cały czas utrzymuje, że nie są parą, a tak się zachowują. Chcę jej powiedzieć, że w moich oczach zawsze była ambitną i honorową dziewczyną, a teraz zwyczajnie zachowuje się jakby tego honoru nie miała za grosz, a ten facet zamiata nią jak ścierą do podłogi. Nie wiem czy mogę pozwolić sobie na tak drastyczną reakcję, ale mam powoli dość ćwierkania o tym jak jest super i jak on się stara, a następnego wysłuchiwania, że obraził się o głupotę i wyzwał "w nerwach" powiedział kilka słów za dużo. Ona cały czas utrzymuje, że nie chce z nim być, a z niewiadomego dla mnie powodu zachowuje się jak jego dziewczyna. Pomóżcie mi podjąć decyzję. Czy mam prawo powiedzieć jej, że w moich oczach straciła honor totalnie? Inne argumenty do niej chyba nie dotrą, bo wyrażam swoje zdanie na ten temat chyba codziennie. Mówi mi, że mam się o nią nie martwić.
|