Dot.: Języki obce to nasza pasja i sposób na życie (cz. IV)
Na szybko - bo zaraz muszę niestety wybiec z domu. Na to mam papiery (egzaminy różnego rodzaju): angielski- C2, francuski-B2 (dawno nie miałam okazji używać), rosyjski -B2, szwedzki- A2.
Tu jeszcze nie certyfikowałam, ale uczę się już od pewnego czasu i obiektywnie mierzyłam poziom robiąc testy na dniach otwartych instytucji, które nauczają danego języka: hiszpański-B2 ( i tu się uczę pod certyfikat), włoski- B1+ (dążę do B2). No i z wielu powodów mam postanowienie na ten rok zacząć od zera język niemiecki (wykupiony stosowny kurs, zgromadzone materiały i kursy darmowe dostępne on line itd.) Obecnie najwyższy priorytet ma dla mnie doskonalenie języków z grupy romańskiej- hiszpański pod certyfikat, dalsza nauka włoskiego, odświeżenie francuskiego na potrzeby wykorzystania w pracy/w środowisku biznesowym. Z angielskiego doskonalę już wyłącznie branżowy- prawniczy, jakieś rzeczy potrzebne tłumaczom przysięgłym, systemy adnotacji na potrzeby tłumaczeń i takie rzeczy. Oraz jakieś przydatne bardziej egzotyczne rzeczy typu slang, jakieś kruczki z fonetyki, aussie english czyli wersja australijska. Szwedzki staram się rozwijać, ale nie tak intensywnie jak romańskie, po prostu staram się powoli przerobić całą gramatykę, to czego nie uczyłam się do tej pory. Rosyjskiego staram się nie zapomnieć, używać do różnych celów, co jakiś czas odświeżyć gramatykę, choć to nie jest trudne bo w tym języku wyjątki są łączone w klasy, którymi rządzi jakaś nadrzędna reguła (inaczej niż w polskim gdzie wyjątek jest na zasadzie "tak bo tak i trzeba się tego nauczyć na pamięć"). Co jakiś czas coś tam sobie robię z rosyjskiego biznesowego bo jak przebrnę przez grupę romańską to chciałabym certyfikat z rosyjskiego biznesowego właśnie. Certyfikaty z ogólnego nie są mi za bardzo potrzebne.
|