Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 24
|
Walka matki z biologicznym ojcem dziecka
Nie wiem czy piszę w dobrym miejscu, jednakże temat tyczy się ciąży to postanowiłam zabrać głos tutaj. W razie błędu proszę mnie przenieść do odpowiedniego wątku.
Zacznę od początku. Byłam w wydawać by się można wymarzonym związku, facet rozkochał mnie do granic możliwości, zgrywał anioła, istna bajka. Pewnie znany wszystkim schemat.. Po pół roku zrobił coś, przez co postanowiłam zakończyć ten związek (nie będę wchodzić w szczegóły, ale chodziło głównie o alkohol i nieodpowiedzialne zachowanie). O dziwo pomimo niby wielkiego zakochania, wcale nie starał się bardzo do mnie wrócić.. Wtedy stało się najgorsze. Okazało się, że byłam w ciąży. Powiadomiłam go o tym. On obiecywał wielką poprawę, więc dałam mu szansę i postanowiliśmy zacząć wszystko od nowa. Jakieś 3 miesiące było dobrze, po czym zaczęło się psuć. Przestał dotrzymywać słowa, zaczął pić, imprezować, coraz gorzej się do mnie odnosić. W ogóle nie przypominał człowieka, z którym byłam pierwsze pół roku związku.. Słyszałam słowa "czym mnie Bóg pokarał, że muszę być z taką kobietą jak Ty", "nie jesteś moją żoną ani nawet narzeczoną żeby mieć cokolwiek do powiedzenia", "jesteś nienormalna, idź się leczyć". Wytrzymałam tak miesiąc i znów podjęłam ciężką decyzję o rozstaniu. Nie wiem, chyba miałam po prostu nadzieję, że on oprzytomnieje, przeprosi za te chamskie odzywki, przestanie pić, będzie dla mnie lepszy. Że będzie tak jak na początku. Przeliczyłam się i to porządnie.. W zamian tego zaczął mi grozić sądem, że zemści się na mnie, wszystko mi odbierze, że zapłacę mu za to że go zostawiłam. Wydzwaniał i krzyczał na mnie, wyklinał albo pisał mi różne, paskudne smsy.. Przepłakałam kilka tygodni, nie mogłam wstać z łóżka, miałam okropnego doła. Bałam się o zdrowie maleństwa, bo w tym czasie powinnam mieć spokój, a w zamian tego dostawałam nerwicy... Później o dziwo zaczął się zachowywać lepiej. Co prawda nie przeprosił, ale tłumaczył się ze swojego zachowania, że też jest mu ciężko, nie może sobie poradzić w tej sytuacji. Stwierdził, że zrobi wszystko tak jak ja chcę, bylebym tylko go nie skreślała i dała mu tą ostatnią szansę. Tak namieszał mi w głowie, że zaczęłam się zastanawiać. Przeraziła mnie wizja samotnego macierzyństwa, tego co powiedzą ludzie.. Że może on naprawdę się zmieni i będzie jak kiedyś. Tak, po ponad miesiącu od rozstania dałam mu drugą szansę... Jednak trwała tylko tydzień, bo znów mnie oszukał i całkowicie olał.. Napisałam, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego po czym zablokowałam jego nr. Nie interesował się, nie walczył, nie przyjeżdżał, nie robił nic, pomimo że jestem już w 8 miesiącu ciąży. Kilka dni temu, prawie po 3 tygodniach braku kontaktu, zadzwonił do mojej mamy i napisał do mnie meila żebym odblokowała jego nr, bo musimy ustalić kilka kwestii w sprawie dziecka. Zrobiłam to. Nie usłyszałam słowa "przepraszam", tylko że musimy się dogadać, bo on nie chce chodzić po sądach.
Dzisiaj przedstawił mi swoje warunki: spotkania przynajmniej 2 razy w tygodniu w tym niedziele i 500zł alimentów, bo tyle wszyscy jego "koledzy" płacą.. A ja też muszę się dokładać, bo to nie tylko jego problem.. W sprawach prywatnych powiedział tylko tyle, że to wszystko moja wina, bo gdybym "siedziała cicho" to dalej byśmy ze sobą byli i dziecko miało by oboje rodziców..
Wiadomo, ze czuję do niego ogromny żal i dlatego chciałabym się zupełnie od niego odciąć i nie mieć z nim nic wspólnego. Jednak tu nie chodzi już o mnie, aby ograniczyć mu kontakt w ramach jakiejś zemsty. Boję się, jaki ten człowiek może mieć wpływ na naszego syna.. Jeżeli tak mnie potraktował w ciąży, taki miał do mnie szacunek, potrafił zrobić krzywdę matce swojego dziecko, to jakie on mu może wpoić wartości? Czego go nauczyć? Picia i chodzenia na imprezy? Traktowania kobiet przedmiotowo? Braku jakichkolwiek zasad? Nawet jego mama powiedziała mi ostatnio, że on coraz bardziej zaczyna przypominać swojego ojca i idzie w jego ślady (jego rodzice są po rozwodzie, ojciec alkoholik który zdradzał ją na prawo i lewo, wyzywał, a nawet bił w czasie trwania małżeństwa. Teraz w wieku ok 60 lat mieszka nadal u swojej mamy wraz z moim byłym, lansuje się nowym kabrioletem i młodszą kobietą która przychodzi do niego w wiadomych celach raz na 2 tygodnie. Mój były sam o nim się zawsze źle wypowiadał, ale teraz widzę że wychowywanie przy nim zrobiło swoje).
I przechodzimy w końcu do sedna sprawy. Nie chcę tutaj się użalać nad sobą, chociaż jest mi ogromnie ciężko, ale nie dlatego utworzyłam ten wątek. Chcę tylko doradzić się kogoś, kto może miał podobną sytuację do mojej. Może jest tu jakaś samotna mama, która też przeszła przez piekło w ciąży, która wywalczyła swoje prawa w kwestii dziecka, która jest obecnie szczęśliwa..
Jak to wygląda w sprawach alimentów? Jak z widywaniami? Jak z nazwiskiem? Jestem kompletnie zielona w tych sprawach.. Nie mam żadnych koleżanek w takiej sytuacji, żadnych znajomych którzy by cokolwiek wiedzieli. Sprawa jest o tyle gorsza, że nie udowodnię mu, że nie interesował się dzieckiem. Przelewał mi pieniądze na wszystkie prywatne wizyty u lekarza, zakupił wózek i łóżeczko. Samym dzieckiem bardzo się interesuje, tylko mnie gnębi..
Z różnych for i artykułów dowiedziałam się tylko, że nie mam żadnych praw ograniczyć mu widzeń, bo nikogo nie obchodzi jak on traktował mnie w czasie ciąży, tylko to jak będzie traktował dziecko. A jeżeli chodzi o nazwisko, to przy braku wspólnej decyzji urząd daje nasze dwu-członowe.. Czy mogę cokolwiek zrobić? Czy ten człowiek naprawdę ma identyczne prawa jak ja co do dziecka? Mam termin na początek marca, jednak zamiast cieszyć się cudem ciąży i tym, że dziecko zdrowo się rozwija, ciągle zamartwiam się co czeka mnie i dziecko z tym człowiekiem..
|