Witam.
Potrzebuje pomocy. Opowiem wszystko od początku.
Poznałem dziewczynę, z którą byłem 4 lata ona miała 17 lat, ja 27. Zakochalismy się w sobie. Bardzo się kochalismy dlatego postanowiliśmy wziąć ślub. Widzialem że była że mną bardzo szczęśliwa, mówiła mi że nigdy mnie zostawi itp itd. Jak na swój wiek jest bardzo dojrzała osoba. Mieliśmy ustalona datę ślubu, zamówiona sale, orkiestrę itd.
W międzyczasie jednak zaczęło się coś psuć. Zaczęło się od tego że wprowadziliśmy się do jej rodziców. Na początku mieszkało mi się z nim dobrze, ale z czasem coraz bardziej irytowaly mnie zasady tam panujące i brak swobody. Ogólnie nie było źle bo rodziców ma wporzadku.
Doszły również osobiste problemy z którymi walczyłem w międzyczasie. Na początku mówiłem o problemach mojej narzeczonej bo zawsze mogłem na nią liczyć. Z czasem jednak zamiast mnie wspierać to coraz bardziej mnie krytykowała dlatego zamknąłem się w sobie i nie mówiłem jej o swoich problemach żeby nie słyszeć tej krytyki.
Wracałem z pracy zamykalem się w swoim świecie, nie rozmawiałem z nią, nie spędzalem z nią czasu.
Ona się starała, próbowała że mną rozmawiać i prosiła żebym to zmienił. Oczywiście nie zmieniłem tego
W lutym odwołała ślub, oddała mi pierścionek i nie chce dalej walczyc
Musiałem się od nich wyprowadzić, poszedłem do swoich rodziców. Jak zawsze ojciec w trasie. Gdy wrócił wyrzucił mnie z domu. Nie miałem gdzie iść. Pomógł mi kolega który wynajął mi mieszkanie. Chciał mi pomóc i okazało się że miał podobny problem w dzieciństwie co ja.
Wmawiano mi przez te wszystkie lata że będe nikim, że na nic nie zasługuje, przeżylem przemoc w rodzinie, zdradę która nakrylem itp itd. BYŁEM MALTRETOWANY PSYCHICZNIE i fizycznie PRZEZ OJCA. Kolega doradzil mi żebym się odizolowal od ojca i nie utrzymywał z nim kontaktu. Tak chce wlasnie zrobic.
Zawsze marzyłem o normalnej rodzinie o kochającej żonie, dzieciach. Mojej narzeczonej nigdy nie uderzyłem, nigdy jej nie zdradziłem. Chcę żeby była szczęśliwa.
Jednak niestety przez kilka miesięcy żyli y jak pies z kotem i tego nie wytrzymała.
Brak szacunku, olewanie i unikanie jej przyniósł takie oto efekty.

wiem że źle robilem, że tak się nie buduje związku, że tak nie można, że rozmowa byśmy więcej zyskali, . Wiedziałem to od zawsze jednak przez ostatnie 8 miesięcy tak ja traktowałem że nie wytrzymała. Czego bardzo żałuję.
Strata tej najbliższej dla mnie osoby i strata mieszkania dała mi kopa żeby przemyśleć swoje postępowanie i zadać sobie wkoncu pytanie. Po co wogole tu jesteś? Czego chcesz w życiu? Musisz się wkoncu ogarnąć bo masz już 31 lat a zachowujesz się jak dziecko i ranisz najbliższe ci osoby.
Dlaczego tak jest ze wiem jak się powinno postępować względem swojej kobiety a robię zupełnie inaczej??.
Dlaczego ranie narzeczona skoro nie chce jej ranić??
Dlaczego tak ciężko rozmawia mi się z ludźmi??
Dlaczego nic z tym nie zrobiłem skoro ja kocham nad życie???
Dlaczego pozwoliłem żeby płakała przeze mnie przez te kilka miesięcy??
Dlaczego miałem wyâ☠â☠â☠ane na siebie i krzywdzilem samego siebie przez te kilka miesięcy, krzywdząc przy tym Ją i nic z tym nie zrobiłem.??
Teraz wynajmuje mieszkanie, Ona nie chce wrócić bo mi nie wierzy że się zmienię, bo straciła nadzieję. Ja sam nic nie zdziałam bo do tego potrzeba dwojga. Tak jak ona cierpiała i walczyła sama tak teraz ja zostałem sam i walczę o nia bezskutecznie.
Dodam że zauważyłem że jest mi lżej jeśli chodzi teraz o kwestie mieszkania i nie chce mieć kontaktu z ojcem który mnie niszczy psychicznie a na koniec wyrzuca z domu. Wydaje mi się że mi tylko tym pomógł a nie zaszkodzil.
Straciłem wszystko w 2 tygodnie. Napewno odzyskałem siłę żeby się ogarnąć i żeby zacząć zmiany związane z samodestrukcja. Ale chce być nadal z Patrycja która kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Ponad 3 lata idealnego zwiazku gdzie mogliśmy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Zmarnowałem to wszystko i jestem na siebie zły że do tego doprowadziłem. Czy jest wogole jeszcze jakaś nadzieja ze ona wróci??? Czy to prawda że dzieci toksycznych rodziców maja problemy w swoich związkach? Czy wogole zasługuje na to żeby do mnie wróciła? Czy wogole taka osoba jak ja zasługuje na kogokolwiek?
Czy ja się zmienię tak jak postanowiłem??? Problemy powoli znikają ale potrzebuje troszeczkę czasu. Jedyne co mnie boli to brak Patrycji w moim zyciu
Wysłane z mojego BND-L21 przy użyciu Tapatalka