Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nasze wspomnienia z lat szkolnych vs obecne podejście do edukacji
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2018-03-25, 22:06   #5
stitches
Zadomowienie
 
Avatar stitches
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 1 032
Dot.: Nasze wspomnienia z lat szkolnych vs obecne podejście do edukacji

Mimo, że mieszkam w małym mieście poziom moich szkół zawsze był w porządku. Moje zdanie jest takie, że w szkołach jest zbyt dużo teorii, która człowiek musi wykuć tylko po to żeby coś zaliczyć a i tak z czasem zapomni, a zbyt mało praktyki i rzeczy, które mogą się przydać i przez te praktykę utrwalić.
W technikum miałam przedmioty takie np. Podstawy przedsiębiorczości, szczegółowa naukę o rodzaju spółek itd., itd., a nie nauczyli nas nigdy takiej umiejętności podstawowej jak rozliczanie pitow. Takich przykładów jest mnóstwo.
Zawsze miałam tak, że nie lubiłam się wychylać, nie zgłaszałam się, mimo, że znałam odpowiedź na pytanie. Zapytana wyrywkowo prawie zawsze udzielałam poprawnej odpowiedzi, nauczyciele z czasem to dostrzegali i zawsze mimo tego, że tego nie chciałam byłam przez nich obserwowana i oceniana inaczej, czułam, że mam przez to jakby podniesiona poprzeczkę.
Prawie wcale nie uczyłam się w domu, bo nie zawsze miałam na to warunki, za to byłam uważna na lekcjach i lubiłam robić notatki, bo zawsze szybciej leciał mi czas, przez co zapamiętywałam dużo. Przez to moje oceny byly dobre, ale nie znakomite. Nauczyciele stale starali się podnieść moje ambicje, trochę na siłę.
Moment kulminacyjny nastąpił w technikum, kiedy wyprowadziłam się z domu i zaczęłam opuszczać szkole. Bardzo pomogła mi wtedy pewna pani od zawodowych przedmiotów, której wtedy nienawidziłam. Była dla mnie okropna, nawet wychowawca nie czepiał się o moje nieobecności tak jak ona, liczyła każda godzinę na jej przedmiotach, a kiedy mało brakowało, żeby te nieobecności przekroczyły 50% to zagroziła, że nie wystawi mi oceny, zgodnie z regulaminem i będę musiała pisać egzamin z kilku przedmiotów z całego roku. Na każdej lekcji okropnie mi wrzucała, aż przyszedł taki dzień, który był dla mnie okropny, ona dołożyła swoje, nie wytrzymałam, wybuchłam płaczem, bardziej z gniewu do niej, niż z żalu i wyszłam z klasy. Poszła za mną i przeprowadziłyśmy wtedy taka rozmowę, której nigdy nie zapomnę. Dopiero z czasem doceniłam, że robiła to wszystko dla mojego dobra. Żałuję, że jej nigdy nie podziękowałam.
Jeśli chodzi o atmosferę z rówieśnikami to najlepiej wspominam gimnazjum, miałam bardzo fajna klasę, mimo, że to trudny wiek to nikt nikogo nie wyśmiewał i wszyscy się akceptowali.
Gorzej było już w technikum bo to była damska klasa z trzema chłopakami. Jak to z babami, grupki, obgadywanie, zawiść, masakra. Rozmawiałam praktycznie tylko z tymi chłopakami i 3 dziewczynami, które w przeciwieństwie do reszty paniusi były moim zdaniem w porządku, ale my z kolei przeginałysy w te bardziej niegrzeczna stronę, bardziej od koloru paznokci interesowały nas handelki na palarni.
Ogólne to wszystko bym wtedy dala żeby iść do pracy, a teraz chętnie bym tam wróciła.
stitches jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując