Zostawił mnie bo pół roku nie mogę znaleźć pracy ;(
Witam,
Pisze po raz pierwszy coś takiego ponieważ muszę sobie ułożyć ta sytuację w głowie. Jestem w szoku. I nie do końca wiem czy to nie jest tylko mydlenie mi oczu, takim powodem.
Otóż mój narzeczony z którym za dwa lata miałam wziąć ślub, dzisiaj mnie zostawił. Powód jest tego taki że nie znalazłam pracy przez pół roku. Zacznę od tego zw jestem po fizjoterapii. Stusiowalam w dużym mieście i wróciłam do naszej mieściny ponieważ on pracuje za granicą i chciał żeby rodzina i ja były blisko kiedy będzie wracał do Polski. Zgodzilam się na to. Wraca co miesiąc na 10dni więc te rozłąki nie były takie długie, tęsknota była i jak byliśmy razem zawsze było super.
Po powrocie do miasta wynajelismy mieszkanie a ja tydzień od tego momentu poszłam do pracy w zawodzie. Pracowałam tam ponad dwa lata. Była to praca po 11h soboty niedzielę i święta, jak i w tygodniu. Dużo godzin tak żeby jak on przyjedzie moc spędzić z nim czas. Jednak w pracy atmosfera była coraz gorsza, coraz więcej pracy a po dwóch latach bez słowa o podwyzszce a nawet został nam zabrana część stawki prowizyjnej bez slowa wytłumaczenia. W tej sytuacji doszło do kłótni z szefem i dostałam wypowiedzenie. Zdarza się.
Od razu po zakończeniu pracy tam zaczęłam szukać nowej. Oprócz tego cały czas przyjmuje lub jeżdżę do pacjentów. To nie jest stała wypłata ale zawsze pieniadze. Niestety rynek pracy okazał się tragiczny a nigdzie w mojej okolicy nie szukają i nie szukali do dziś fizjoterapeuty . Zaczęłam wysyłać CV już wszędzie. Nawet do marketów żeby mieć jakąś pracę i zatrudnienie.
Nie jestem leniem. I chce pracować w zawodzie. Chciałam wyjechać do pracy do Francji ale mi zabronił bo wolał żebym była w naszym rodzinnym mieście.a była to dobra praca w zawodzie! Później chciałam żeby może znalazł mi coś blisko siebie ale też powiedział że nie ma takiej opcji bo on pracuje od rana do wieczora i nie mielibyśmy czasu się widywać. Czyli tak źle tak niedobrze.
No i tu dochodzę do puenty tej historii ponieważ dziś mi napisał że on tak dłużej nie może jak ja to tak oszukuje, kłamie, i wykorzystuje go. Że ja w domu leżę i pachne a on zapierdala.ze ja nie mam ambicji ani celów.... że on nie chce prawie 30 letniej kobiety po studiach bez pracy.i że on mi nie wybaczy zw nie pracuje pół roku. Moje tłumaczenia że nie pracuje na etat ale mam pacjentów i zarabiam około 2000zl w domu na nic się zdały bo twierdzi że praca to tylko wtedy jak się wychodzi z domu. A oczywiście dodam że zajmuje się wszystkim ja. Jego podatkami, płatnościami, ubezpieczeniem, samochodami które często zmienia więc często je rejestruje i wyrejstrowuje. Kiedy jest w Polsce i ma jakieś dodatkowe prace zawsze mu pomagam. Tłumaczę dokumenty, czyli to chyba też robienie czegoś jak wszystko jest na głowie jednej osoby? Czy mi się wydaje? Naprawdę starałam się. I wcale nie czuje żebym nie chodziła do pracy. Bo jak pracowałam w poprzedniej to były pretensje że nie mam czasu na te rzeczy. I teraz nie wiem co sądzić czy naprawdę ze mnie taki nieudacznik i len? Że to jest coś czego się nie da wybaczyć? Czy to coś strasznego i powód żeby zerwać bo pół roku nie wychodziłam na etat do pracy? Nie wiem. Proszę o jakąś radę bo chce wiedzieć czy naprawdę ze mnie len i nic mi się nie udaje, bo chce żyć, chce być niezależna a jestem w strasznym dole o mam wrażenie że się z niego nie wygrzebie. Może ma rację a ja nie widzę tego jaka jestem. Proszę o szczerą opinię.
Pozdrawiam
|