[sylwia1906]

Napisane przez acidka

Tak, pamiętam o Twoich poronieniach Pytam, o zastanawiałam się, czy przy synu też Ci się szyjka skracała.



Ja mam niby 52 dni do porodu i myślę, że z punktu przygotowań wyprawki to na prawdę sporo w czasach, kiedy wszystko można właściwie kupić z dnia na dzień.
Inna sprawa to właśnie spakowana torba, przygotowane ubranka itp. Tu wierzę, że mąż by bez problemu ogarnął "w razie W", ale zastanawiam się kiedy jest taki rozsądny czas, żeby się za to wziąć i mieć spokojną głowę a z drugiej strony nie zrobić falstartu :P I wychodzi mi, że do początków lipca mam czas (termin na 26). Zastanawiam się, jak Wy do tego podchodzicie

U mnie na stronie szpitala jest, żeby 3 tyg przed planowanym tp spakować torbę i tego się będę trzymać. Kupię oczywiście wszystkie rzeczy wcześniej, żeby mi mąż za gaciami z siateczki nie latał, ale pakować nie zamierzam. Wymyśliłam, że do jednej z szuflad w komodzie dla małej będę wrzucać wszystko co trzeba zabrać do szpitala plus zostawię tam kartkę z listą potrzebnych rzeczy i w razie czego powiem mu że ma zabrać całą zawartość szuflady i jazda do szpitala



Od wczoraj dalej kłuje mnie z prawej strony co jakiś czas... sprawdzałam z ciekawości jak wygląda brzuch od środka kobiety w ciąży (organy) i wychodzi na to, że wszystko idzie w górę, a mnie kłuje na wysokości pępka, więc to jednak mała, które uciska na moją nerke. W środę idę do mojego lekarza to poproszę go, by to sprawdził, ale zdaje sobie sprawę, ze mi nie pomoże, bo niby jak;p Przeganiam małą na lewą stronę i wtedy czuję ulgę, ale coś sobie ubzdurała jednak prawą i koniec... jak siedzę to nawet widać, że młoda jest ewidentnie po prawej, takie mam wybrzuszenie