|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 7 538
|
Dot.: Mam męża, a szaleję za innym.
Cytat:
Napisane przez lucja0511
Tytuł może nie dość poprawny, ale chciałabym żebyście poznały kawałek mojej historii zanim ocenicie.
Kilka lat temu poznałam faceta przez internet. Zaczęło się od zwykłych rozmów. Nie wiedziałam, że można z kimś tak dobrze się dogadywać. Wiecie: to samo poczucie humoru, te same preferencje itd. Było też bardzo dużo zbiegów okoliczności, dzięki którym wiedziałam że będziemy chcieli ciągnąć tę znajomość. Byłam w siódmym niebie. On był wtedy za granicą, miał przyjechać w krótkim czasie i mieliśmy się spotkać. Tuż przed samym spotkaniem ochłodziło się między nami. Stał się oziębły, był oschły. Ja tak bardzo wkręciłam się w te relacje, że nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś się schrzani, że coś mogłoby popsuć coś tak za☠☠☠istego i doskonałego. Czekałam........
Mniej więcej w tym samym czasie poznałam mojego obecnego męża nazwijmy go Marek a tamtego Arek. Bardzo o mnie zabiegał, wiedział o całej sprawie a mimo to wciąż się starał. Ja odsuwałam go od siebie i czekałam na Arka.
Do spotkania nie doszło, kontakt się urwał.
Kilka miesięcy później zaszłam w ciążę z Markiem, urodziłam dziecko i wyszłam za mąż. Prowadziłam zwykłe życie rodzinne. Poukładane. Mimo że Marek bardzo się zmienił gdy pojawiła się nasza córka. Kłótnie, brak seksu, zero zainteresowania z jego strony mną i dzieckiem. Skończyło się na tym, że nocujemy w osobnych pokojach, nie spędzamy razem wieczorów, on ma swój świat, ja swój i tak biegnie to życie. Ja się zdążyłam już przyzwyczaić. Nigdy nie zapomniałam o Arku. Wiedziałam, że to jest taka moja niedokończona sprawa. Czasami tęskniłam, chociaż nie potrafiłam się nawet przed samą sobą do tego przyznać. Obserwowaliśmy się na Instagramie. On często był dość aktywny jeśli chodzi o moje relacje czy dodawane zdjęcia (jeśli macie Instagram to wiecie o co mi chodzi). Czułam że w jakiś sposób interesuje się tym moim życiem.
Po jednej z takich samotnych wieczorów zdobyłam się na odwagę. Napisałam do niego, ale byłam przekonana że mi nie odpisze, liczyłam że tak będzie, chciałam w ten sposób o nim ostatecznie zapomnieć. Odezwał się. Pociągnęłam rozmowę i zapytałam czy żałuje. Chciałam i musiałam to wiedzieć. Chciałam by napisał cokolwiek innego niż to co od niego później usłyszałam.
Wysłał mi email.
3 lata temu dostałam jakiegoś emaila. To było w tym samym czasie co spotykałam się moim obecnym mężem. Ten email gdzieś przepadł, nie wiedziałam nawet o jego istnieniu. Wysłał mi screena. Pisało tam że żałuje, że nie może sobie poradzić z tym że zniknęłam z jego życia, że chce się spotkać, że ma nadzieję że mu wybaczę i to że przestraszył się postępu w naszej znajomości. Przeraziło go to że było tak dobrze między nami, dlatego przystopował, a ja zamiast zaczekać, zwyczajnie zerwałam kontakt. Przypomniałam sobie i rzeczywiście tak było. Naciskałam go i pamiętam jego słowa, że muszę go na razie zrozumieć.
Przegadaliśmy pół nocy. O nas, o tym jak nam się żyje. Oboje też obarczaliśmy się nawzajem, że ten kontakt się urwał, że nie próbowaliśmy się zrozumieć....
Piszemy ze sobą czasem wieczorami, ale planuję to wszystko zakończyć. Wiem że bardzo krzywdzę mojego męża. Wiem też, że on krzywdzi swoją dziewczynę. Codziennie czekam na jego wiadomość w jakiejś euforii. Czekam i na tym koniec. Nie mogłabym tego rozwinąć, nie mogłabym się z nim spotkać, mimo że wewnętrznie bardzo bym tego chciała.
Mam męża, mam dziecko, mam rodzinę...
Jest już za późno.
Chcę wam powiedzieć, że życie pisze różne scenariusze. W naszym przypadku tak musiało być.
Jeśli w waszym przypadku było podobnie lub znacie podobne historie. Proszę. Opiszcie je tutaj. Chcę wiedzieć, że nie jestem z tym sama.
Musiałam się wygadać.
|
Niestety, ale taka jest "magia" niedokonczonych spraw, relacji. Ze wzgledu na to, ze nie mialas mozliwosci poznac tego Arka, to go zwyczajnie idealizujesz, to co o nim nie wiesz, to sobie dopowiesz. Inaczej odbiera sie osobe z ktora sie zyje na codzien (meza), a inaczej osobe z ktora ma sie kontakt z doskoku, ktora moze ukryc swoje reakcje itd.
Ludzie czesto z takich historii tworza sobie cos wyjatkowego, ze to takie silne uczucie, polaczenie dusz i nie wiadomo czego. A w praktyce zwykle sie okazuje, ze to takie idealizowanie "niezdobytej" osoby.
Ja tam nie wierze w takiej historie. Jezelu ludziom naprawde na sobie zalezy, to sa z soba, nie wycofuja sie, bo jest za blisko. U Was tak sie potoczylo, bo kazde z was dokonalo wyboru. On sie wycofal, Ty zaangazowalas sie w nowy zwiazek.
|