Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Ehm.. ta rodzinka
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-08-04, 23:14   #1
mala2806
Zadomowienie
 
Avatar mala2806
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 1 941
Red face

Ehm.. ta rodzinka


Mam już dość. Muszę się komuś wygadać.
Mam już dość faworyzowania mojego brata.
Rodzice ciągne narzekają na mnie. Moge cały dzień sprzątać (dom jest na błysk.. ale oni twierdzą, że robie to tylko dlatego, żę coś chce) a on cały dzien siedzi przed tv, wyniósł śmieci na ich oczach i się napracował chłopak...
Dla mnie oczywiście szkoda pieniędzy na markowe ciuchy (bo ja i tak zniszczę... ;/). Jakieś 2 lata temu mi kupili buty Nike, (w których do tej pory chodzę, które bardzo chciałam i męczyłam ich miesiącami o nie. W końcu je dostałam ale ile się potem nasłuchałam, że jak to ja mam dobrze, inne dzieci to nie mają tak dobrze jak ja, nie wybredzają i w ogóle obojętnie im w czym chodzą. Musze tu wspomnieć, że kupując buty rynkowe co sezon i tak by wyszło drożej... ale to nie ma znaczenia). Praktycznie nie widać po nich, że są zniszczone. Mojemu bratu również kupili orginalne buty (w sumie to tylko w takich chodzi) i zniszczył je po 2 miesiącach. Ale to przecież NIE JEGO WINA. BUTY PO PROSTU BYŁY SŁABE.
Wkurzają mnie jak mówią, że on się dużo lepiej uczy ode mnie w liceum niż ja w gimnazjum (on ma średnią 3 z kawałkiem a ja 4 z kawałkiem). Ale przecież to ja jestem mało ambitna, nie uczę się w ogóle.
Brat traktuje mnie jak służącą. Rodzice twierdzą, że przecież ma prawo... powinnam być dobrą siostrą i dziekować za takiego dobrego i uczynnego brata bo ja jestem straszną egoistką i nic nie potrafię.
(jedna z naszych rozmów przy obiedzie:
On: Chce ktoś pić
Ja: Nie dziękuję.
On: Weź przynieś.
W tym momencie się zbulwersowałam, że przecież to nie ja chce tylko on i nie jestem jego służącą i nie będzie miał mnie na każde zawołanie. Zaczął mnie wyzywać. Rodzice na to, że jestem wredna i mam przynieść bo MNIE BRAT ŁADNIE PROSI.)
Mnóstwo jest takich sytuacji kiedy dostaję od niego np w twarz... on jest ode mnie dużo silniejszy i ja nic nie mogę zrobić... i wtedy krzyczę. I wtedy jeszcze rodzice na mnie, że mam się uspokoić. A skoro dostałam to pewnie mi się należało i to moja wina...
Ja tylko czekam kiedy pójdę do szkoły średniej. Chce iść gdzieś daleko. Obojętnie mi gdzie... byle szkoła z internatem. Ja chce w końcu od nich odpocząć. Ja już nie mam siły. Niektórych krytyka buduje ale nie mnie. Ja już mam dość słuchania jaka to jestem wredna córka...
Nawet gdy on coś przeskrobie i stanę w jego obronie bo na przykład twierdzę, że rodzice nie mają racji to i tak mi się oberwie... rodzice zapominają o tym co on przeskrobał i zaczyna się "najazd" na mnie...
Oczywiście nie jest tak zawsze... Nie chcę tu się użalać jakich mam strasznych rodziców. Bo kocham ich bardzo i wiem, że przecież zrobili i robią dla mnie bardzo wiele, Wychowują mnie i chcą dla mnie jak najlepiej ale czasami nie wytrzymuje, nie mam siły po prostu.
Chciałam jechać na kolonię. Proszę ich o to dobre kilka mieięcy. Zgodzili się. Wszystko ładnie, pięknie. Kazali mi wybierać i tu nagle coś ich dopadło dziś wieczorem, że raczej nie. Bo jak to mój kochany braciszek może zostać w domu a ja jechać gdzieś (chciałam w końcu od nich odpocząć.. chociaż kilka dni).
Przepraszam, że to wszystko w takim nieładzie ale musiałam to z siebie wydobyć... od razu mi lepiej.
mala2806 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując