[Shawtty]

Trudno nazwać go po prostu urodowym trikiem, bo stał się on moją bazą pielęgnacji. O nim dowiedziałam się na wizażowym forum - a mianowicie o przecudownym oleju arganowym.

Żaden duży to wydatek, pomyślałam, i po dwóch dniach buteleczka z 50 ml zbawiennego oleju była już w moim posiadaniu. Wtedy jeszcze, naiwna!, nie sądziłam wcale, że może okazać się takim hitem, strzałem w dziesiątkę, KWC, jak zwał, tak zwał.

Tak jak radziły wizażanki, użyłam go po prostu zamiast kremu na noc. O dziwo nie przeszkadzało mi uczucie tłuściejszej niż po żelu/ kremie (co oczywiste) twarzy. Żadnego drażniącego zapachu, ulga dla skóry... tak też położyłam się spać. Gdy rano przemywałam twarz, zauważyłam, że jest taka... fajna nawilżona, promienna. Wiedziałam już, że olejek zostanie ze mną na zawsze.

I został, jesteśmy już w kosmetycznym związku od kilku lat. Jest moim jedynym preparatem przeciwzmarszczkowym (bo przecież trzeba zapobiegać, nie leczyć
Mam dla niego wiele zastosowań - nie jest tylko zamiennikiem kremu na noc, jest też wzbogaceniem innych kremów, chroni i odżywia końcówki włosów (i nie tylko końcówki!), koi skórę głowy, nabłyszcza paznokcie, "naprawia" słabe brwi, odżywia zniszczone dłonie, sprawdza się do suchych kolan, łokci, pięt.... Na pewno o czymś i tak zapomniałam.

Jeden niepozorny olejek, a z powodzeniem zastąpić może całą gwardię drogeryjnych kosmetyków.