2018-07-19, 19:11
|
#14
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 3 418
|
Dot.: Cyberpunk 2077
[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;84948926]Nie mogę się zgodzić Może nie wszystkie romanse są napisane na takim samym poziomie, szczególnie opcje dostępne tylko w ME3 i, he he, Jacob (Heavy risk, but the priiiiiiiize), ale i tak uważam, że są świetne.[/QUOTE]
Szczerze mówiąc jedyny romans który mi się tak naprawdę, naprawdę podobał to ten z Tali (no i z Garrusem, bo mam softspota )
Tylko one wydawały mi się hmm... pełne? kompletne? I tylko oni zdawali mi się w tym wszystkim być naprawdę sobą.
Miranda w romansie nagle zaczynała się zachowywać jakby miała 16 lat, Ash, Liara i Kaidan byli dla mnie nijacy (do tego stopnia, że w pierwszym przejściu lata temu romansowałam z Kaidanem bardziej z żalu od tego jego skamlenia niż z tego, że uważałam, że jest ciekawy). Do tego sytuacja w 2 gdzie jak spotykam albo Ash albo Kaidana na Horyzoncie i nawet nie mam jak im wytłumaczyć co właściwie się dzieje, a oni odchodzą z fochem kompletnie mi psuła relację z nimi na przestrzeni całości historii. Bo serio? Nie widzimy się dwa lata, słyszeli ploty że nie żyję i dopiero Cerberus mnie posklejał i walą fochem, że się nie odzywałam dwa lata. Bo hej - nie żyłam? I to przejście od "jesteś bogiem" do "zdrajca" w przeciągu dwóch zdań. Romansowanie z nimi przed i po tym zostało dla mnie kompletnie tym zepsute. A Jacob to taki miks między Kaidanem i Ash, ale i tak go polubiłam. Niestety wątek romansowy totalnie został dla mnie zepsuty w 3 kiedy znajdowałam go z nową panną i to jeszcze w ciąży. No i nie kleiło mi się to z 2.
Ale żeby nie było - to nadal seria gier które uwielbiam. I nadal jest pełna postaci które uważam za ciekawe, barwne, wielowymiarowe i które po prostu lubię. Bo do tej pory Garrus, Tali, Wrex, Mordin, Joker czy Legion sprawiają, że do tego wracam. Tylko niekoniecznie romansując
|
|
|