Czuję się nieciążowo i trudno mi w to jeszcze uwierzyć.
Wczoraj rano nic nie mówiąć małżowi poleciałam do laboratorium. Po pracy skoczyłam zrobić zakupki ( w tym wino, które byłam pewna, że po 2 tygodniowej abstynencji wypiję wieczorkiem). A potem po wyniki. Jak odbierałam tą kartkę to mi się ręce trzęsły. Zerknęłam szybko i aż sobie musiałam usiąść z wrażenia

.
TŻ myślał, że idę robić to badanie dopiero dzisiaj, więc wyobraźcie sobie jego zdziwnienie na widok pudełeczka z prezentem (w pierwszej chwili myślał, że kupiłam mu maszynkę do golenia

). W pudełeczku kartka i buciki (tak, wiem, że to takie łzawe ale zawsze o tym marzyłam). No oczywiście łezka mu się zakręciła, wyściskał mnie i wogóle było wspaniale
Życzę Wam wszystkim takich przeżyć.
Teraz muszę tylko poskromić moje schizy, że coś może pójść nie tak...