BAN stały
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 6
|
Zdradzam męża i nie mam wyrzutów. Czy przez to jestem złym człowiekiem?
Do napisania tego tematu skłoniło mnie kilka tematów, które to z niemałym zaciekawieniem przeczytałam.
Nie chciałam się odnosić bezpośrednio z moim doświadczeniem w innych tematach, bo u mnie to wyglądało inaczej, a także chciałabym podnieść temat "zdrady" i braku wyrzutów sumienia z tym związany.
Czy zdrada fizyczna, to naprawdę coś tak istotnego przez co związek musi się posypać? Uważam, że nie.
Mam 39 lat i uważam, że osiągnęłam sukces. Mam mniej więcej to o czym marzyłam, zbudowałam swój świat razem z mężem. Nie martwię się o pracę ani o pieniądze, mamy swój dom, brak kredytów, zdrowie nam dopisuje.
Nie mam dzieci, bo nigdy nie chciałam. I nie chcę. Mąż co prawda przebąkiwał jakiś czas temu i naciskał, ale w końcu uszanował moje zdanie. Nie jestem typem mamuśki, która by leżała w obsranych pieluszkach i zajmowała się pomarszczonym małym gnomem kilka lat. I to kosztem mojego zdrowia, czasu i figury. Tak - figury. Dbam o siebie, lubię się podobać i być ciągle atrakcyjna. Lubię kokietować, flirtować i romansować. Lubię kiedy mężczyzna mnie pragnie i pożąda. Kręci mnie to i podnieca.
Od dłuższego czasu miewam kochanków. Poznaję ich w internecie, spotykam się z nimi. Na ogół panowie nie trzymają poziomu, nie tylko fizycznego (choć przyznam że na tym mi głównie zależy, bo przecież męża nie szukam), który by mi odpowiadał. Ale kiedy nareszcie trafia się ktoś sensowny i który również może sobie pozwolić na "służbowy wyjazd w interesach", to tego już się trzymam i kończę na ten czas poszukiwania. Dopóki się coś nie stanie z jego strony, albo mi się nie znudzi.
Lubię dotyk innych mężczyzn na swoim ciele, jak mnie biorą, te emocje i podniecenie związane z nowym kochankiem. Lubię ten ogień i żądzę.
Mąż już od dawna nie ma nic nowego do zaproponowania. Poza tym to tylko on... Żadnych emocji, ekscytacji, a ja pragnę właśnie tego. To mnie motywuje aby dbać jeszcze bardziej o siebie, zawsze wyglądać, zawsze mieć seksowną bieliznę, bo zawsze może się okazać, że jednak dziś się spotkamy, bo kochanek mnie tak podkręci jakąś wiadomością, że się urwę i znajdziemy tą godzinę, albo dwie. Takie szalone i spontaniczne akcje też na mnie niesamowicie działają.
Tak jak w temacie - nigdy nie miałam żadnych wyrzutów. Wiem, że potrzebuję po prostu ciągłej adoracji, ekscytacji, podniecenia. Inaczej w środku umieram. Mąż nie jest w stanie mi tego dać. Mimo tego, że to cudowny i przystojny facet i nigdy go nie zostawię. Ja po prostu potrzebuję innych mężczyzn aby czuć się tak jak się czuję.
Oni nie interesują mnie za bardzo jako ludzie. Oczywiście, miło jeśli mają coś do powiedzenia i ułożą kilka zdań, które są gramatycznie poprawne, ale... jak napisałam - nie jest to najważniejsze. Oni i tak odchodzą, zjawiają się w ich miejsce nowi. Nie wytrzymuję dłużej z jednym kochankiem, a nie mam tyle czasu i przede wszystkim chęci aby utrzymywać kontakt z nim i z kimś nowym. Szybko się nudzę i ekscytacja, emocje znikają. Podstawowy warunek dla jakiego się spotykałam uciekł, więc czas się rozstać i szukać następcy.
Czy jestem złym człowiekiem?
|