Różnica życiowych priorytetów w związku - pomocy
Dziewczyny potrzebuję obiektywnych porad. Przepraszam, jeśli będzie chaotycznie.
Od pół roku jestem w związku z facetem. On ma 30 lat, ja 27. Jego rodzice rozwiedli się kiedy miał jakieś 18/19 lat i od tego czasu mieszka z mamą.
Ja zbliżam się już do 30 i mimo, że nie jesteśmy ze sobą bardzo długo, to czuję że go kocham, chciałabym z nim spędzić być może całe życie. Chcę w niedalekiej przyszłości wyjść za mąż i mieć dzieci, stworzyć rodzinę. Nie mówię o miesiącach, ale chciałabym żeby nastapiło to może i przed 30.
I tutaj zaczyna się problem. On już na początku związku coś przebąkiwał, że nie czuje się dojrzały, narazie dzieci go zupełnie nie interesują, ale ja twierdziłam wtedy: ok, znamy się niedługo, nie będę drążyła tematu bo za wcześnie.
Ostatnio jednak wynikła bardziej poważna rozmowa na ten temat. On wie, że ja chcę wyjśc za mąż i mieć dzieci. Jednak z jego strony nic się nie zmienia...uważa, że jest jeszcze niedojrzały nie interesuje go zakładanie rodziny ani dzieci. Spytałam go: Co będzie, jeśli za rok, czy więcej okaże się, że chcemy od życia zupełnie czego innego? Nie wyobrażam sobie, żeby nas związek prze kilka następnych lat wyglądał tak jak teraz, spotykamy się kilka razy w tygodniu i pędzamy ze sobą czas, ale nic więcej.
Nie wiem dziewczyny czy wiecie o co mi chodzi. Mam już 27 lat i chciałabym, żeby związek rozwijał się w coś poważniejszego, a nie wyglądał i funkcjonował jak związek pary nastolatków.
On mi odpowiedział, że nie wie co będzie za rok. Że on może po rozwodzie jest jakiś zwichrzony pod tym kątem, że przez rodziców priorytety mu się powywracały o góry nogami. Po czym stwierdził, że pewnie uważam, że jest beznadziejnym partnerem życiowym.
A ja sama nie wiem co z tym zrobić. Zależy mi na nim...bardzo....
Ale naprawdę boje się, że za jakiś czas dalej nic się nie zmieni w tym temacie i co wtedy? Na początku kiedy zaczęliśmy sie spotykać wydawało mi się, że jak facet ma te 29/30 lat to już jest dojrzałym życiowo człowiekiem a tutaj okazuje się, że chyba nie do końca.
Co mam robić dziewczyny? Dać spokój tematowi...czy przemyśleć sobie sensowność tego wszystkiego? Czy może po prosu bezsensu panikuję i tworzę problem?
|