[rawita]

Tymeno w TK Maxxach w Polsce zazwyczaj jest bieda z nędzą, trzeba się ostro nachodzić. Za to w Anglii szał ciał. Ja wolę darować sobie czasem w ogóle zakupy w Polsce i nadrobić przy okazji wizyty w Londynie.

Jeden przykład z tego wyjazdu. Od paru miesięcy usiłuję kupić w Polsce idealne boyfriendy. Lubię ten fason spodni. To jedyny w jakim mi wygodnie, z reguły mam tylko jedne. No i właśnie moje paroletnie z promodu uwaliłam czerwoną farbą przy performensie artystycznym na mojej uczelni.

W TK Maxxie w Anglii zmierzyłam 100 par spodni. Wszystkie, ale to wszystkie, od Levisa do Karla Lagerfelda były po 29 funtów. W końcu musiałam strzelić sobie jakies designerskie, na co miałam średnią ochotę, bo traktuje te dżinsy ściśle użytkowo. No, ale co zrobić jak najlepiej leży na Tobie Ralph Lauren? Do malowania ścian będzie jak znalazł Tylko w Polsce jest jakaś chora fetyszyzacja marek. A ciuchy to tylko ciuchy. Mają mieć fajną formę i dobry materiał a nie świecić logo. I adekwatnie do tej formy powinny kosztować.

Doroto znam to muzeum a jakże Jeśli Was nie zamęczę, powklejam później jeszcze inne fotki, które mnie szczególnie interesują. Aktualnie jestem na etapie katalogowania.

Psów raczej też nie zamierzam jeść, trochę się to kłóci z moim odwiecznym wegetarianizmem, ale bimbeberek to bym jakiś ukręciła