Napisane przez felixindahouz
Dla celów manipulacyjnych celowo pominęłaś jeden, szczególnie istotny fragment:
Czy naprawdę potrzeba jakiegoś specjalnego zmysłu, by nie wywnioskować z całej sytuacji: zabieganie o kontakt, dalsze rozmowy, spotkania - że facetowi chodzi o coś więcej? Naprawdę dopiero po iluś spotkaniach i wyznaniu, że jemu na niej zależy wpadłyście na pomysł: ojej! To jemu jednak chodzi o związek?! Aaaa, a ja myślałam, że on mnie chce tylko za koleżankę, cóż za niespodzianka.
Także to nie było tak, że pierwsze spotkanie i bach od razu wyznanie. Między tym było jeszcze trochę spotkań i wiele rozmów. To był czas na to, by już zdefiniować relację.
a) Nie jestem gotowa na związek? To się odcinam, nie spotykam i nie daję mu powodów by myślał, że coś z tego może być. Albo informuję od razu: słuchaj, jestem dopiero co po zakończonym związku, póki co niczego nie szukam. I wtedy wszystko jest jasne.
b) Widzę tu potencjał na związek? Więc kontynuuję dalej, piszę, spotykam się, nie oponuję.
Ona wybrała b) i na sam koniec sobie wmiksowała do tego a) - stąd też mieszane sygnały.
Naprawdę, kobieta nie jest jakimś pyłkiem na wietrze, który bezwiednie tylko akceptuje to co się dzieje dookoła - może reagować odpowiednio w zależności od tego czego oczekuje. Autorka dawała facetowi mylne sygnały, co przypłaciła tym co się stało.
Zresztą zastanów się jedna z drugą: co ten facet tu w ogóle zyskał? Komu by się chciało zabiegać o laskę, będąc w wieku 35-38 lat, walczyć o nią, by wreszcie w sekundę ją zostawić? Nikt tak nie robi dla sportu, szkoda czasu i pieniędzy. Po prostu zrozumiał, że to nie ma sensu. Lub też poznał kogoś, kto daje jaśniejszy przekaz tego, czego oczekuje.
|