[Limonka2738]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;85471581]To zależy, bo jak ktoś rzeczywiście ma do domu 1,5-2h to bez sensu. Ale jak ma rzut beretem 15 minut samochodem to w sumie czemu nie? W domu możesz się zawsze rozebrać do majtek, wziąć zimny prysznic, zdychać przykryta chusteczkami nawilżanymi albo lodem zawiniętym w ścierkę A w pracy dalej się parujesz Oczywiście mowa o miejscach pracy bez klimy [/QUOTE]


Miałam taką sytuację, że mieszkałam 5 minut spacerem od pracy.


I tak by mi się nie widziała taka dziura w ciągu dnia. Raz na jakiś czas lubię się urwać, pochodzić po galerii handlowej, czy na kawę z koleżanką. Ale to raczej raz na miesiąc, a nie parę dni pod rząd.


A jakbym miała samochodem jechać, to nie ma takiej opcji. Głodem nie przymieram i nawet sama nie płacę za benzynę, a i tak wiem, że samochód na wodę nie jeździ i to straszna strata pieniędzy.


I taka przerwa tylko rozleniwia, ani nie odpoczniesz (bo myślisz o pracy, do której musisz wrócić za 2 godziny), ani nic konkretnego nie zrobisz. A to zakładając, że każdy ma luksus niecałej godziny w jedną stronę, co często nie jest prawdą.



Inna sprawa, że wiele posad jest takich, że albo musi być coś zrobione na teraz zaraz (na przykład moja - zdarza mi się siedzieć do 2/3 w nocy w pracy, bo coś musi o 5 rano być zrobione), a potem można odespać. Albo praca z klientem, gdzie godziny są określone. Albo w sklepie - nie wyobrażam sobie, żeby wszystkie sklepy pozamykali na trzy godziny w środku dnia. Albo żeby urząd, jakby tego było mało, że pracują tylko do 16, jeszcze zamykali na dwie godziny. I teraz te osoby, które czekały w kolejce mają dodatkowe 3 godziny do przestania?



Jak byłam w krajach, w których ten system funkcjonuje, to normalnie prawie kogoś zabiłam. Tak mnie irytował ten rozwalony porządek dnia, że masakra.