Inwazję ?!?
Wojska rosyjskie są w OSetii Południowej od 1992 roku - są w składzie wojsk stabilizacyjnych!
W związku z tym, że w takich wątkach nie znoszę braku obiektywizmu, a na brak w nich wiedzy historycznej dostaję wysypki
- pozwolę sobie skopiować swoją wypowiedź z innego wątku...
Nie chcę nikogo urazić - ale aby zrozumieć ten konflikt - trzeba
poza przyswajaniem wiedzy z mediów - po prostu tam być, poznać nie
tylko historię, liczy ale przede wszystkim ludzi, warunki w jakich
żyją i to, czego pragną...
Po pobycie i pracy w Osetii i Gruzji wiem jedno - Osetyjczycy nie chcą
należeć do Gruzji i nie ma tu żadnej rosyjskiej propagandy.
gruzińska jurysdykcja w Osetii jest teoretyczna - Osetia ma swoje
władze, oprócz tego urzędują tam UNHCR ( Biuro Wysokiego Komisarza
Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców ) , obserwatorzy wojskowi i
pracownicy cywilni OBWE, dla którego pracowałam.
Nie można w żaden sposób łączyć sprawy Czeczenii ze sprawą Osetii
(na wielu forach czytam takie porównania) - ponieważ Rosjanie nie
stosują wobec Osetii przemocy - a sami Osetyjczycy czują się bliżsi
Rosji- niż Gruzji, która ostatnimi czasy bardzo zbliżyła się do
Stanów Zjednoczonych. Nie ma co ukrywać, że Amerykanie realizują tam
swoją politykę- chociażby w sferze wojskowej (wysyłanie gruzińskich
wosjk do Iraku).
Zastanawiam się nad pewną niekonsekwencją społeczności
międzynarodowej - która w niezwykle trudnej sprawie Kosowa -
"podarowała" niepodległość kosowskim Albańczykom przy ogromnym
sprzeciwie Serbów (i nie tylko), do których ziemie Kosowa należały
od wieków i które stanowiły przedmurze chrześcijaństwa... Osetia
jednym głosem domaga się oderwania od Gruzji - i nie ma tam mowy o
konfliktach etnicznych, religijnych itp. wydaje się, jakby te
stanowiska miały stanowić twarde NIE dla Rosji (ot tak -dla zasady).
Wjeżdzając do Osetii Południowej mija się trzy wojskowe punkty
kontrolne-gruziński, rosyjski i osetyjski - czołgi, uzbrojeni po
zęby żołnierze i trwające w nieskończoność kontrole dokumentów,
samochodów... to jest strefa konfliktu od lat - i praktycznie co
kilka dni dochodzi tam do incydentów - są strzelaniny, wybuchy bomb,
naruszanie "granicy"...
Konflikty międzynarodowe - w tym wypadku na Kaukazie są tak złożone,
że tylko ignorant natychmiast znajdzie ich rozwiązanie i będzie się
dziwił, dlaczego nikt nie robi akurat tak - a nie inaczej... to nie
jest gra - od kilku zdań i posunięć na politycznej mapie może
zależeć ludzkie życie...