[kamisha]

Napisane przez styrana

Nieuleczalnie przenikam przez ściany, wybieram zimne betonowe bloki,
by poczuć znów ciepła choć trochę...

Wylej w moim sercu siebie...

Z plastikowych rzęs płynie sztuczna łza...

Serce z mydła...

Moje myśli, słowa są szalone. Me marzenia w kaftan uwięzione...

Tylko błagam, nie załamuj rąk! Chroni nas Bóg.

Dzień dobry. Czy zaparzysz mi kawy?

Twoje oczy niczym gorzka kawa rozpuszczalna...

Raczej już zostanie tak, jak jest...

Jest jak jest. Nie, jak powinno być...

Kiedy palec wskazuje niebo...tylko głupiec patrzy na palec!

Wciąż zapach czuję Twój!

Smaku Twego nie znam...choć tak często Cię mam na końcu języka.

Była feministką? Możliwe.

[ habataitara modorenai to itte,
mezashita no wa aoi aoi ano sora...]
powiedziałeś, że gdybyś mógł w niebo się wznieść,
nigdy na ziemie być nie schodził..

Życie jest za krótkie, żeby pić marne wino!

Przeklinam o księżyca!

Jeszcze się ziemia trochę przekręci i znowu zaświeci słońce...

do szczęścia potrzeba tak bardzo niewiele.
wystarczy, że będziesz na odległość ręki,
na głębokość wzroku, na słyszalność serca...

piękne ~!



"...pod niebem gwiazd spoczęła..."

Już Nie Ten Sam.. To Już Nie Ty..

Bo kocham patrzeć w Twoje oczy...

bo życie nie jest po to by sie nim bawić...

dziś pozwoliłam słońcu ,by wstało wcześniej niż ja.

Czas zmienia ludzi...

z oczu moich czytasz? niemożliwe, bo Twoje przylepiły się do tyłka.