Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2018-08-21, 18:35   #10
izzune
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 7
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85574476]
Owszem, jesteście niedopasowani, ale w jego zachowaniu nie widać żadnej dziecinności. Bo właściwie dlaczego miałby sprzątać akurat wtedy, kiedy ty mu wydasz polecenie? Każdy człowiek ma jakiś limit bałaganu/syfu, który toleruje wokół siebie, a wy macie te limity najwyraźniej inne i wiele się z tym zrobić nie da.
Jeśli nie macie wspólnoty majątkowej (a nie macie), to on ci najwyżej zapewnia złudzenie stabilności finansowej wygenerowane w twojej głowie. A mieszkanie nie wy macie, tylko on ma albo wynajmujecie. Nie byłoby cię stać na życie na dotychczasowym poziomie, a nie na utrzymanie się w ogóle, skoro piszesz, że mogłabyś jednak wynająć pokój w pojedynkę.
W ogóle z tego fragmentu wynika, że ciągniesz związek z pobudek materialistycznych.

Jaka jest twoim zadaniem rola męża?[/QUOTE]

Jeśli chodzi o sprzątanie - po prostu wygląda to tak, że obowiązki domowe spoczywają w całości na mnie - ja "muszę" je robić, on "może". Może źle się wyraziłam, nie dyryguje nim, ale proszę, a on czasem coś zrobi, czasem nie. I to często chodzi o takie rzeczy, które zrobić po prostu trzeba, np. pranie czy wyrzucenie śmieci. Choć trzeba mu oddać, że po roku wspólnego mieszkania jest trochę lepiej.

Rola męża to dla mnie rola partnera - stabilnego, kochającego i wspierającego partnera, który jest moim przyjacielem, z którym mogę się śmiać, ale i płakać, który zaopiekuje się mną w chorobie i z którym mogę przeżywać przygody. Człowiek, z którym wiem, że mogę planować przyszłość i zakładać rodzinę. Mój TŻ jest naprawdę dobrym człowiekiem, ale bardziej typem żartownisia, wiecznego luzaka, co pasowało mi, gdy byłam 17-latką, a niekoniecznie odpowiada, gdy jestem starsza.

Cały czas jednak kwestionuję, zastanawiam się, czy na pewno po prostu nie wymyślam problemów, nie szukam ich na siłę, czy nie powinnam zdusić tych wątpliwości. Kwestie finansowe są istotne, nie ukrywam, ale przecież nie dlatego z nim jestem - zaczęliśmy być razem będąc dwoma dzieciakami, z tym, że wybraliśmy inne ścieżki zawodowe - podczas, gdy on ma już fajne stanowisko i rozsądną pensję, ja dopiero raczkuję w swojej dziedzinie. Mamy też wspólne wspomnienia, znajomych, dom, wspólne tematy, przyzwyczajenia, podobne poglądy, co do zasady podobne poczucie humoru (jednak różną tolerancję do natężenia żartów), w łóżku też nam się fajnie układa. Coś nas łączy. Tylko nie wiem, czy to wystarcza.

Gdybym była bardziej pewna samej siebie, na pewno nie miałabym tych dylematów...
izzune jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując