Antykoncepcja po ślubie w religii katolickiej-hipokryzja?
Czytając wizaż wątki religijne czy o podobnej tematyce, nie raz trafiłem na takie opinie jak: Kościół katolicki zakazuje antykoncepcji nawet w małżeństwie i nawet prezerwatyw, uznając to za grzech. Piszecie, tak: skoro według kościoła to grzech, a wierzący który stosuje antykoncepcje, i nie spowiada się z tego, albo spowiada i nie żałuje i nie postanawia poprawy, i potem idzie przyjąć komunię, to uważacie to za hipokryzję. Czy słusznie?
Otóż. Pewien katolik zapytał księdza na forum, o używanie antykoncepcji-prezerwatyw, w małżeństwie, oto odpowiedź księdza.
Kosciol jednak odrzuca prezerwatywe jak kazda sztuczna antykoncepcje. Jesli Pan nie zamierza sie spowiadac z uzywania prezerwatywy, to - rozumiem - ze bierze Pan sprawe na siebie przed Bogiem. Subiektywnie moze czuc sie Pan w porzadku, ale obiektywnie wystepuje Pan przeciwko nauczaniu Kosciola. W tej sytuacji albo Pan zmieni swoje myslenie, albo Kosciol swoje nauczanie... Pytanie: po ktorej stronie stoi Pan Bog? Blogoslawionych Swiat zycze. Dariusz Kowalczyk SI.
Z tej odpowiedzi jasno wynika, że antykoncepcja nie jest dogmatem, pewnikiem że to grzech, i kościół uznał jako grzech, ALE, sam nie wie kościół cytuję: "Po której stronie stoi Bóg"
Instytucja kościoła nie wiedząc tak naprawdę czy to złe czy nie, to zabezpieczając ewentualne popełnianie przez wiernych, zakazuje, a jak jest prawda tego nikt nie wie, nawet ksiądz nie wyklucza że nauka w tym temacie kościoła zwyczajnie może się zmienić.
Jest prawdopodobieństwo, że wierni zabezpieczając się prezerwatywą nie popełniają grzechu, ale suma sumarum, na 100% wiadomo, że brak grzechu, to brak antykoncepcji, a stosując antykoncepcje-prezerwatywy to na dwoje babka wróżyła, i ewentualność grzechu każdy bierze na siebie, ale nie dyskredytuje to wiernego do sakramentów, nawet unikając tego wyznania w konfesjonale.
Co o tym uważacie?
|