Jasiel, Twój post made my day!
Jak mi ktoś mówi, że leżę i nic nie robię, to odpowiadam, że wymieniam dziecku wody płodowe co 2h! W końcu to też robota
A co do tyłka i kranówy - odpadnie bez dwóch zdań, więc zbieraj na chusteczki
Tak serio to na pewno wszystkie popadamy w paranoję, trudno jest się przed tym ustrzec jak co chwilę widzimy kolejne reklamy, opinie ekspertów i same dodatkowo się nakręcamy. Sama mam paczkę waterwipes
Ale uznałam, że już ich więcej nie kupię (jedną paczkę mam na początek do szpitala), tych wodnych z Rosska też nie, bo dycha i więcej za jedną paczkę to przesada (w paczce jest chyba 60 czy 80szt., moja siostra przy jednej wymianie pampersa zużywa ok. 6-8szt chusteczek, więc jeśli dziecko będzie brudziło dziennie 8 pieluszek to zużywamy jedną paczkę na dzień... więc na miesiąc szłoby parę stówek na same chusteczki, a gdzie pampki, kremy i cała reszta pielęgnacji?).
Boję się trochę różnych substancji zawartych w kosmetykach i np. chusteczkach, więc i tak zamierzam używać oszczędnie (na co dzień woda z czajnika). Teoretycznie od użycia tyłek dziecku nie odpadnie, ale mam wrażenie, że pokolenie pampersowe to wciąż młode pokolenie i jeszcze nie wiemy czy ta chemia nie miała jakichś długofalowych skutków ubocznych. Ostatnio słyszałam o sprawie bodajże Nivei (albo jakiejś innej dużej marki), bo kilka kobiet użyło ich zasypek dla siebie, a później dostało raka - mówiła nam o tym położna na sr, kilka osób na sali potwierdziło, że słyszało o tym. Proces jest chyba w trakcie, ale już planowane są duże odszkodowania dla tych kobiet.
Co innego woda i tetra - na tym wychowano już wiele pokoleń i nie zaobserwowano negatywnych skutków
Tylko nie sądzę, że będę miała cierpliwość do wielorazówek.